Flims-Laax-Falera
Kulinarne szlaki u podnóża Alp

Autorka: Anna Ochremiak
Idea polega na tym, że przemieszczamy się od punktu do punktu pieszo lub na rowerze, przystanki mamy w wyznaczonych, położonych „w terenie” knajpkach. Konsumujemy określone w menu naszej trasy dania i – wędrujemy dalej.
fot: Anna Ochremiak
Flims-Laax-Falera. Kulinarne szlaki u podnóża Alp
To będzie danie główne. Do wyboru mamy cielęcinę lub baraninę z grilla. Obie doskonałe.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Przystawka nr 2

Omijamy ją, z braku czasu i pojemności w żołądku. W sumie słusznie, tym bardziej, że na widoki nie mamy co liczyć. Po pierwszej przystawce przyda się chwila przerwy – będziemy maszerować nie godzinę, lecz dwie, do kolejnego punktu. Odnotuję tylko, co tracimy:  pizokel ze szpinakiem lub orientalny. Pizokel to także tutejsza gryzońska specjalność: kluseczki ziemniaczane, skrzyżowanie naszych kopytek z kluskami kładzionymi. Jadłam, polecam…

Danie główne

Flims. Dochodzimy do restauracji Startgels. To, że służy ona przede wszystkim narciarzom, odgadujemy po księżycowym krajobrazie dookoła. Niestety, piękne trasy zjazdowe zimą, latem czy – jak teraz – jesienią, wyglądają dość paskudnie, jak plac budowy. Może gdybyśmy mieli perspektywę na góry, byłoby inaczej, ale mgła się tylko zgęszcza… koncentrujemy się więc na kuchni. Do wyboru mamy cielęcinę lub baraninę z grilla. Obie doskonałe. Wątpliwość mogą budzić jedynie dodatki: polenta (kaszka kukurydziana) czy pieczone ziemniaki. Wybieram sprawdzone kartofle, ale kto nie jadł jeszcze polenty – spróbować powinien.

Deser

W sprawie deseru zanurzamy się w coraz głębszą mgłę – schodzimy w stronę Flims. W restauracji górskiej Spalegna (na pewno pięknie jest tu zimą) mamy teoretycznie do wyboru ciasto czekoladowe albo sałatkę owocową. Okazuje się jednak, że są także lody i deser z kasztanów (to sezonowa atrakcja, podajemy ja właśnie jesienią – zachęca szefowa). Ciasto i lody doskonałe, kasztany… oryginalne ale mdłe, nie da się zjeść tego wiele…

A ile to kosztuje?

Mgła przeszkodziła widokom, ale kulinarne rozrywki były bardzo udane. Dobry to pomysł, by poznawać regionalną kuchnię nie siedząc ciurkiem przy stole, ale dawkując dania przez cały dzień i spalając kalorie w wędrówce od knajpy do knajpy. Nie jest to jednak przyjemność bardzo tania.

Za wyżywienie na krótszej trasie Wald und Wasser, trzeba zapłacić 49 franków (ok. 170 zł). Berg und Sicht (bez gwarancji na widoki) kosztuje 79 franków (ok. 270 zł). To niemało. Ale sprawdziłam: gdyby tak zechcieć popróbować tych samych dań w tych samych knajpkach nie biorąc udziału w kulinarnym szlaku a płacąc indywidualnie, trzeba by wydać pewnie dwukrotnie więcej.

Warto wiedzieć

Karnet na kulinarną a wędrówkę (wędruje się już indywidualnie, ale jeśli grupa liczy więcej niż pięć osób, należy zgłosić rezerwację) można kupić w punktach informacji turystycznej w miejscowościach Flims, Laax i Falera, albo w restauracjach na początku obu tras.

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij