Białka Tatrzańska
Łatwo się jeździ na stokach Kotelnicy

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Stację narciarską Kotelnica Białczańska odwiedziłam po siedmioletniej przerwie. Wiele się tu zmieniło. Przyrosły kolejne wyciągi, dołożono kolejne stoki. Tylko panorama Tatr pozostaje niezmiennie piękna.
Kotelnica, która już od dawna sąsiaduje z malutką stacyjką dla bardzo początkujących – Banią – ku południowi rozciągnęła się aż po Kaniówkę. Nie dość, że jest z nią połączona wspólnym karnetem, to także fizycznie – dzięki nowoczesnym, podgrzewanym, z pomarańczowymi osłonami przeciwwiatrowymi kolejom o nazwach wziętych od pobliskich wzgórz – Jankulowski i Remiaszów. Trasy są doskonale przygotowane w weekendowych szczytach jest jednak na nich dość tłoczno. I nie mówię tu o kolejkach do wyciągu. Te są, owszem, czasem nawet wyglądają przerażająco. Jednak dzięki dużej przepustowości kolejek rozładowują się dość szybko. Oznacza to jednak ciasność, czasem nawet niezbyt bezpieczną, na samym stoku.
Propozycja dla średniaków
Kotelnica, wraz ze wspomnianymi przyległościami, jest największą stacją narciarską na Podhalu. Jest też z cała pewnością jedną z większych w kraju. Jest tu w sumie 17 km tras, a razem z Kaniówką i Banią – bez mała 20. Są to jednak przeważnie trasy łatwe wytyczone na łagodnie nachylonych stokach. Na czerwono zaznaczono tu ledwie trzy odcinki stoków, ale można objechać prawie cały kompleks nie kłopocząc się nimi ani przez chwilę. Ci, którzy jeżdżą dobrze i lubią wyzwania, mogą się tu po prostu szybko znudzić. Mniej zaawansowani znajda wiele fajnych możliwości.
Jest tu także kilka kilometrów tras biegowych, ale w ostatni styczniowy weekend nie były przygotowane wcale. Znajdziemy tu oczywiście pełne zaplecze techniczno-gastronomiczne, szkółki, serwisy itp. Wszystkie trasy są oświetlone i czynne do godz. 22. Z dwu karczm na szczycie podobała mi się widokowa ale bardziej kameralna na Jankulowskim Wierchu. Ta na Kotelnicy – większa i tłoczniejsza. Ale też widokowa.
Czego mi brakowało?
Ano drogowskazów. Oczywiście to nie Alpy i na tych kilkunastu kilometrach tras zabłądzić się nie da, ale fajnie by było jednak, gdyby – wzorem innych stacji narciarskich – przy górnych i dolnych stacjach kolejek poustawiać tablice z mapami – całkiem przecież już sporego ośrodka. A przy wylotach tras strzałki z kierunkami – tu na Kaniówke, tu na Kotelnicę. Tu Remiaszów, tu Jankulowski. Nawet folderków z mapką przy kasach nie było (może wyszły?), zdobyłam wreszcie jeden w biurze ośrodka. A przecież powinny być wszędzie.
Warto wiedzieć
* Do starszych kolejek – Kotelnica I, Kotelnica II nie ustawiają się kolejki. Ale to już trochę archaiczne ustrojstwa, pewnie jeszcze z austriackiego demobilu. Efekt jest taki, że jeżdżą bardzo wolno, szczególnie kolej nr I, która wozi też pieszych turystów. Obsługują one w zasadzie ten sam stok, co szybka i nowoczesna Kotelnica IV. Nie wiem czy bardziej się opłaca wsiąść bez kolejki i wisieć długo nad stokiem, czy odstać swoje, ale za to wjechać na górę szybciej. Kwestia wyboru.
* Kotelnica III obsługuje najstromszy stok w ośrodku. To tu przed laty zadziwiły mnie „koronki do Matki Boskiej” lecące z głośnika. Aż tak nie było, choć za którymś z wjazdów załapałam się na jakieś wywody księdza… Ale tylko raz, więc może było to zwykłe radio. Głośniki są tylko na słupach starszych wyciągów (Kotelnica I-III).
* Stacja Kotelnica – wraz z innymi ośrodkami na Podhalu i w Pieninach – objęta jest wspólnym karnetem TatrySki. Z tym samym biletem można się wybrać także do Bachledowej Doliny po słowackiej stronie.
* Przez Białkę kursuje bezpłatny skibus i dowozi do wszystkich trzech miejsc, skąd można wyruszyć na stoki. To Kotelnica, Remiaszów i Kaniówka. Rozkład i dokładny przebieg trasy autobusu na stronach ośrodka.
Poczytaj więcej o okolicy:
Zajrzyj na te strony:
- strona ośrodka
- wcześniej o Kotelnicy w naszym portalu
Dodaj komentarz