Castellane
Na krawędzi kanionu Verdon

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Droga wiodąca z wybrzeża w głąb lądu malowniczo pnie się pod górę. Nosi nazwę napoleońskiej bo właśnie tędy szedł Napoleon na Paryż, by przeżyć swoje sto dni po ucieczce z Elby. Jest upał, gorąco. Zatrzymujemy się w maleńkim miasteczku Castellane.
Pijemy kawę w kafejce przy rynku, spacerujemy maleńkimi uliczkami, oddychamy senną atmosferą prowansalskiej prowincji. A kiedy złapiemy drugi oddech, wdrapujemy się na widoczne z każdego punktu miasta wysokie wzgórze z maleńkim kościółkiem na szczycie, stromą, prawie pionową skała opadające do rzeki Verdon.
Prowadzi nas wąska ścieżka
Przy niej niewielkie kapliczki drogi krzyżowej, na szczycie kościółek z obwieszonym wotami wnętrzem. Z urwiska przepiękny widok na Alpy Nadmorskie i dolinę rzeki, która wyżłobiła największy w Europie kanion. Ma on 26 kilometrów długości, a największa jego wysokość od koryta rzeki do szczytu najwyższej skały wynosi 700 metrów.
Z Castellane jedziemy prawym brzegiem rzeki
Lazurowa woda dość leniwie toczy się dnem szerokiej jeszcze doliny. Stopniowo ściany wąwozu zbliżają się do siebie i zmieniają w ściany kanionu. Kręta i bardzo wąska droga, tak wąska, że czasem trudno minąć się dwu samochodom, pnie się uparcie do góry. Rzeka, którą jeszcze niedawno widzieliśmy z bliska, wije się między urwistymi, białymi skałami, trzysta-czterysta metrów pod nami. Tu i ówdzie przydrożne zatoczki pozwalają zatrzymać samochód i popatrzeć spokojnie na niecodzienne obrazki. Wyznaczone ścieżki prowadzą na skraj przepaści.
Do zaporowego jeziora
Kanion kończy się nagle stromą ścianą i przed nami otwiera się widok na niewysokie wzgórza i malownicze, zaporowe jezioro św. Krzysztofa. Kilkukilometrowym, łagodnym zjazdem docieramy do wylotu kanionu. Z przegradzającego rzekę mostu zaglądamy w gardziel wąwozu. Poniżej piaszczyste plaże nad ciepłym i spokojnym jeziorem i liczne, niedrogie knajpki.
Wracamy drugim brzegiem
Leniwie wspinamy się pod górę, myśląc, że już wszystko widzieliśmy. Nieprawda. Czeka nas przejazd przez najwyższy punkt, przeciskanie między skałami wykutą w kamieniu drogą. Prowadzenie i jednoczesne podziwianie okolicy wymaga od kierowcy sporej koncentracji i uwagi.
Dodaj komentarz