Serfaus-Fiss-Ladis
Narciarze są tu… zaopiekowani do bólu

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Jest takie miejsce w Alpach, w którym poczujesz się zaopiekowany aż do bólu. Wystarczy poddać się biegowi zdarzeń. Albo ? poczujesz się jak na fabrycznej taśmie, która pcha cię do przodu, do narciarskiego wypoczynku. To miejsce to Serfaus-Fiss-Ladis.
Zaczyna się od razu po przyjeździe. Samochód zostawiamy na parkingu: aż do wyjazdu nie będzie nam już potrzebny. Jak dostaniemy się pod stoki? Oczywiście metrem. Podziemna kolejka, drugie po wiedeńskim metro w Austrii i najwyżej położone w Europie (wieś Serfaus leży na wysokości blisko 1500 m. n.p.m) ma trzy przystanki: przy ogromnym parkingu, w centrum wsi i obok początkowej stacji kolejek gondolowych. Tłok jak w prawdziwym metrze, bo na narty z rana jadą wszyscy. No, może oprócz tysiąca stałych mieszkańców tej miejscowości.
Z metra idziemy do wypożyczalni
Zaczynamy od stanowiska komputerowego: wypełniamy formularz (także po polsku!): wzrost, waga, umiejętności narciarskie. Robimy ?enter? i pobieramy kwitek: to podstawa. Z kwitkiem zgłaszamy się do stanowiska wydawania butów: właściwie już na nas czekają. Teraz po narty ? pracownik serwisu błyskawicznie reguluje wiązania. Samodzielnie juz pobieramy kijki z wieszaków pod ścianą, płacimy i jesteśmy gotowi. Aha: trzeba jeszcze zostawić zwykłe buty. W kasie dostaliśmy numerek, z którym idziemy do przechowalni. Schodząc ze stoku zostawimy tu do jutra nasz sprzęt. Po co go nosić do hotelu?
Dzieci sobie, starzy sobie
Jeśli na narciarskie wakacje do Serfaus-Fiss-Ladis wybraliśmy się z dziećmi ? tu nasze drogi się rozchodzą. My wsiadamy do gondolki, która wywiezie nas w góry, do kompleksu łączącego trzy miejscowości, ze 180 kilometrami tras, od niebieskich po czarne (jest tu najbardziej stroma czarna trasa w Europie ? Pezid-Vertikal, gdzie nachylenie stoku wynosi 60 stopni!), z plątaniną krzesełek i wyciągów. Kolejek do wjazdu nie ma, bo tłum jadący z rana metrem rozpierzchł się niezauważalnie po przestronnych stokach. Dzieci wpuścimy na inna taśmę: oddamy je do szkółki narciarskiej. Osobną gondolką wyjadą na inną halę, gdzie pod okiem instruktorów i opiekunów będą się uczyć jazdy na nartach, bawić się w śniegu, odpoczywać w ciepłych pomieszczeniach i jeść specjalnie przygotowane dla nich posiłki. Odbierzemy je pod koniec dnia… Ośrodek narciarski Serfaus-Fiss-Ladis jest w czołówce rankingów najbardziej przyjaznych rodzinnemu wypoczynkowi na śniegu.
Alternatywne rozrywki na śniegu
Bo też i narciarskie wakacje nie oznaczają tu tylko jazdy na nartach. Rozrywek jest więcej: można wędrować na biegówkach po alpejskich halach, można zjeżdżać na sankach trzykilometrowa trasą z górnej stacji kolejki gondolowej aż na skraj miejscowości. Można wędrować na rakietach śnieżnych, zjeżdżać na skibobach… Można też zażyć mocnych wrażeń… Trzeba się tylko odważyć.
Loty w piekielnych maszynach
W części kompleksu położonej ponad wsią Fiss (trzy człony nazwy ośrodka to nazwy trzech alpejskich wsi), na Moseralm, są dwie maszyny. Jedna to ogromne skrzydło, uczepione na przeciągniętej między dwoma grzbietami gór linie. Jeżeli pozwolimy się do niego podczepić, zostaniemy wyciągnięci hen, daleko, a potem sfruniemy nad halą pełną narciarzy z prędkością 80 km na godzinę. A jeśli tego będzie nam mało, wsiądźmy na Skyswing. To ogromne metalowe ramię podniesie nas wysoko w górę, a potem z ogromnym przyspieszeniem opadnie nagle z prędkością 65 km na godzinę. Przeciążenie w najniższym punkcie huśtawki osiąga podobno 4G! Sercowcom, zanim zdecydują się na taka rozrywkę, radzę poczytać wielojęzyczne ostrzeżenia przy kasach.
Jakoś tak słabiutko prezentują się nasze rodzime „kurorty” zimowe na tle tych alpejskich…Bardzo mi się podoba oddawanie dzieci…na taśmę :)
A mnie się nie podoba oddawanie dzieci na taśmę. Takie ferie, to dla rodziców i dzieci czas po to, by być RAZEM!