Nowe Pojezierze Lipskie
Jak zrewitalizowano ogromne odkrywki
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Nowe Pojezierze Lipskie? Czyżby przez okolice Lipska przetoczył się ostatnio jakiś lodowiec i pozostawił po sobie pamiątki? Nie. To pojezierze jest od początku do końca dziełem człowieka.
Kiedyś były tu pola, tu i ówdzie podziurawione niewielkimi kopalniami, w których z dawien dawna na mikroskalę ludzie wydobywali węgiel brunatny. Używano go jako opał, w niewielkim zakresie wykorzystywano w rozwijającym się dynamicznie przemyśle, w rolnictwie, ogrodnictwie. W latach 50 ubiegłego wieku świat zwielokrotnił zapotrzebowanie na energię. Na południe i wschód od Lipska powstały wtedy potężne kopalnie odkrywkowe i elektrownie. Przemysłowe wydobycie węgla brunatnego pozostawiło po sobie ogromne połacie zdegenerowanego przyrodniczo terenu – wielkie, puste i przerażające wyrobiska.
Po prostu konieczność
Zarzucenie wydobycia węgla brunatnego nie było wcale dziełem ekologów. Złoża się wyczerpywały, pustkę trzeba było jakoś zapełnić. Najpierw pokopalniane dziury zaczęła odzyskiwać natura. Zbierały się w nich wody gruntowe, opadowe. Dołożył się i człowiek. Kopalnie trzeba odwadniać. Przepompowywano więc wodę z działających jeszcze wyrobisk. Pierwsze jeziora zaczęto napełniać już w latach 70. ubiegłego wieku.
Dziś Nowe Pojezierze Lipskie (Leipziger Neuseenland) składa się z 15 akwenów, cztery kolejne jeszcze są w budowie. Dopiero w 2060 r. zakończy się napełnianie ostatniego ze sztucznych jezior. Wiele lat po tym, jak zostanie zamknięta ostatnia kopalnia. Docelowo pojezierze zajmie powierzchnię około 70 km kw. Jeziora będą służyć turystyce i wypoczynkowi, ale też pełnić mogą funkcje retencyjne.
Wczasowisko pod Lipskiem
Dziś większość nowych jezior służy mieszkańcom Lipska i okolicznych miejscowości do wypoczynku i uprawiania sportów wodnych, żeglowania, pływania a nawet wędkowania. Brzegi porosła już zieleń, pobudowano mariny, plaże, postawiono knajpy. Rocznie Nowe Pojezierze odwiedza rocznie 600 tys. turystów. Statystycznie to jakby każdy mieszkaniec miasta wyjechał nad jeziora przynajmniej raz.
Najlepiej na rowerze
Dla nas, turystów z Polski, to też ciekawa propozycja. Bo i od granicy niedaleko – co okazuje się ważne w covidowych czasach – i atrakcji co nie miara. Najlepiej zwiedzać na rowerze. A pomoże w tym okrężny szlak dla cyklistów oprowadzający wokół całego pojezierza (Neuseenland-Radroute). Poprowadzono go ścieżkami rowerowymi, wybudowanymi w tym celu specjalnie, ale przede wszystkim wykorzystującymi dawne kopalniane drogi. Stąd są nad wzwyczaj szerokie i wygodne.
Trasa zaczyna się i kończy w Markkleebergu, miasteczku na południowych obrzeżach Lipska (rzecz jasna można zacząć w każdym punkcie). Ma 108 km, po drodze pokonuje się 235 m przewyższenia. Czas na przejechanie jej szacowany jest na 7 godzin. Ale przecież nie trzeba pędzić, spokojnie można ją podzielić na 2-3 a nawet więcej etapów robiąc po drodze liczne skoki w bok (prawie każde z jezior można objechać rowerem dookoła) lub zwyczajnie bycząc się nad wodą. Można też zamieszkać w Lipsku i robić krótsze rowerowe wycieczki, pamiętając, że autobus linii 106 (Markkleeberg – Wachau – Probstheida / Auenhain – Störmthaler See – Böhlen) ciągnie za sobą przyczepkę na rowery.
Jak to się stało
Szlak ma walory rekreacyjne ale i edukacyjne. Pozwala na obserwowanie zmian, jakie dokonują się na naszych oczach. Jak zdegradowany przemysłowy krajobraz przemienia się w atrakcyjny obszar rekreacyjny. I choć nikt nie przywróci Ziemi tego co było, imponująca jest skala przeprowadzonych prac rewitalizacyjnych.
Do kategorii „koniecznie” należą odwiedziny w Parku Techniki Górniczej (Bergbautechnikpark) w miejscowości Großpösna nad Störmthaler See. To po to, by zobaczyć gigantyczne maszyny, jakie pracowały w tutejszych kopalniach. Ponad wyrobiskiem dominują ogromna koparka o wadze 1,3 tys. ton i przenośnik taśmowy o wadze 2,4 tys. ton. Obie zbudowano w latach 80 ub. w., u szczytu wydobycia. Jest też sporo drobniejszych maszyn i urządzeń używanych w okolicznych kopalniach odkrywkowych.
Bardzo ciekawy projekt rewitalizacyjny. Nocowałam kiedyś w Markkleebergu, to bardzo blisko Lipska. Miałam swoje pracowe sprawy, ale wieczorami spacerowałam nad jeziorem. Nie pomyślałabym, że jezioro jest sztuczne, gdybym o tym nie przeczytała. Tyle, że po drugiej stronie jeziora dymiła spektakularnie elektrownia, a gdzieś w dali widać było maszyny pracujące na czynnej jeszcze odkrywce. Ale to minie – zapewne.
hen-hen kopara
a poza tym sielanka… i w sezonie można popływać stateczkiem.
Jako ciekawostkę dodam, że jak kopano wielka dziurę wykopano sporo artefaktów po ludziach z epoki kamienia łupanego. Upamiętnia to taki kamień