Smołdzino
Rowokół, wielka góra w słowińskim parku
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Tę górę widać zewsząd w okolicy. I z ruchomych piasków na mierzei łebskiej i z punktów widokowych nad jeziorem Gardno.
Nazywa się pięknie: Rowokół. To morenowe wzgórze wznoszące się ponad miejscowością Smołdzino 115 m n.p.m. I niewiele mniejszą ma wysokość względną, bo leży prawie nad samym morzem. Zaprzynależnione jest do Słowińskiego Parku Narodowego. Na jego szczycie znajduje się 20-metrowa wieża, na którą można wejść szlakiem, a właściwie po drewnianych schodach, od maja do września. Widać z niej i morze, i wielkie nadmorskie jeziora Łebsko i Gardno, i dolinę Łupawy, spławnej rzeczki, która prowadzi wody przez Gardno do Bałtyku. W oddali pas nadmorskich wydm z najbliższą – Czołpińską, jeszcze dalej te najsłynniejsze, ciągnące się aż do Łeby. Latarnia morska w Czołpinie. A bliżej, rozległe łąki wokół Smołdzina.
Rów i okół
Nazwę wzgórza, do 1949 r. Revekol, przełożono na Rowokół. Spotkałem się z tłumaczeniem, że to od „rów” i „okół”, miejsce otoczone rowem i wałem. I rzeczywiście archeolodzy znaleźli na szczycie ślady umocnień okalających niewielki majdan a na stoku góry wczesnośredniowieczne grodzisko. Nic dziwnego, wydatne wzgórze ze swej natury było miejscem obronnym i szczególnym. Był to prawdopodobnie ważny ośrodek pogańskiego kultu, gdzie na cześć słowiańskiego boga ognia Swarożyca płonęło wieczne ognisko. A że był to dobrze widoczny od strony morza punkt nawigacyjny, w nocy wskazywał drogę światłem, w dzień także unosił się nad nim czarny dym. Stracił tę rolę dopiero gdy pod koniec XIX w. wybudowano w Czołpinie latarnię morską z prawdziwego zdarzenia.
Wspomnienie o Słowińcach
W wielu publikacjach powtarza się frazes, że to święta góra Słowińców. Etnografowie skłonni są sądzić, że Słowińcy to grupa należąca do Kaszubów, ale cechująca się z początku pewną odmiennością kulturową i językową. Zgermanizowana jednak dość skutecznie od XVIII w. Znaczna większość mieszkańców okolicy, jako Niemcy, została wysiedlona po II wojnie światowej i zamieszkała przede wszystkim w okolicach Hamburga. Nieliczni, którzy zostali, gnębieni i prześladowani w czasach PRL, wyjechali do Niemiec w latach 70. Dziś praktycznie nie mieszka tu nikt, kto nazywał by siebie Słowińcem. Pozostałości materialnej kultury tej grupy zebrano w Muzeum Wsi Słowińskiej we wsi Kluki.
Sanktuarium na szczycie
Od XII do XVI w na szczycie góry Rowokół funkcjonowała kaplica pw. św. Mikołaja, patrona żeglarzy z cudownym obrazem Najświętszej Marii Panny. Sanktuarium było celem dla licznych pielgrzymów. Porzucono je jednak w czas reformacji, wreszcie zburzono (przejściowo wieża kaplicy służyła za latarnię morską – palono na niej ogniska). W ostatnich latach w czas Wielkanocny odgrywa się tu misterium ukrzyżowania Chrystusa. Były plany zbudowania tu nowej kaplicy, ale zdaje się je zarzucono z powodu protestów.
Upadłe dzwony i siedlisko korsarzy
Tak wydatna góra prowokuje, by snuć o niej legendy i opowieści. Gdy luteranie burzyli kaplicę zerwały się z niej ponoć dzwony i stoczyły do płynącej u stóp góry Łupawy. Tam gdzie wpadły tworzą się tak silne wiry, że zagrażają kąpiącym się i kajakarzom. Góra miała być też siedliskiem korsarzy z rodu Bandemerów, którzy wyruszali na morskie rozboje z portu w Rowach i gdzieś tu ukryli swoje łupy…
Warto wiedzieć
Wejście na Rowokół wytyczono z parkingu w Smołdzinie (przy drodze do wsi Gardna Wielka). W tę i z powrotem to ok 2 km, wycieczka, wraz z wejściem na wieżę nie powinna zając więcej niż godzinę. Wstęp płatny.
Dodaj komentarz