Warszawa
Spacerkiem po prawym brzegu

Po dawnym handlowym centrum stolicy, gdzie można było załatwić każdy interes, pozostało tylko wspomnienie. Wieje nudą. Chociaż... Ci dwaj panowie w kącie przeliczający plik banknotów... Odwracają się do mnie plecami.
fot: Małgorzata Raczkowska
Warszawa. Spacerkiem po prawym brzegu
Z odrapanych elewacji wystają ciekawe detale, sterczą kute artystycznie balkoniki. Ruch niezbyt wielki, za to bogate życie towarzyskie.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Od Konesera wracamy w stronę Brzeskiej

Z odrapanych elewacji wystają ciekawe detale, sterczą kute artystycznie balkoniki. Ruch niezbyt wielki, za to bogate życie towarzyskie. Jak mogłaby wyglądać ta ulica, i jak będzie pewnie wyglądać w nieodległej przyszłości, przekonamy się spoglądając na wyremontowany budynek przy rogu Kijowskiej (Brzeska 3).

Bazar Różyckiego

Po dawnym handlowym centrum stolicy, gdzie można było załatwić każdy interes, pozostało tylko wspomnienie. Wieje nudą. Chociaż… Ci dwaj panowie w kącie przeliczający plik banknotów… Odwracają się do mnie plecami. Wracamy na Targową. Pod nr 59 zakład naprawy maszyn do szycia. Skansen czy muzeum? Nie, czynny punkt usługowy.
Skręcamy w ulicę ks. Kłopotowskiego. W odnowionej kamienicy hotel Hetman, dalej trochę gorzej. Przy równoległej ulicy Okrzei domy czekają na inwestora. Tu było centrum życia praskiej gminy żydowskiej: pozostał po niej (pod nr. 51). jedynie budynek rytualnej łaźni – mykwy.

Komora Wodna Corazziego

Ulicą Kłopotowskiego docieramy prawie nad Wisłę, do pałacyku zaprojektowanego przez Antonio Corazziego, w którym mieści się teraz USC. Kiedyś była to Komora Wodna – urząd powołany do sprawowania nadzoru nad pierwszym warszawskim, jeszcze drewnianym mostem i pobierania opłat za przewóz towarów. Klasycystyczny budynek trochę ginie w cieniu odrapanego bloczyska. Wracamy do katedry św. Michała Archanioła i św. Floriana. Jej neogotyckie wieże już od stu lat dominują w panoramie Pragi oglądanej zza rzeki. Odpoczywamy w cieniu Parku Praskiego, machamy na pożegnanie miśkom. Wracamy na drugi brzeg. Na pewno inny, ale czy ładniejszy?

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

 

Komentarze: 1

    kkociubka., 22 grudnia 2010 @ 17:38

    Mnie do wizyty na Pradze zmusiło oburzenie. Umówiłam się z koleżanką na piwo. Nieopodal pl. Bankowego kazano sobie za szklankę tego jakże ekskluzywnego napoju zapłacić 14 zł, co zgodnym chórem uznałyśmy za skandal. Koleżanka, jako rodowita prażanka, zaproponowała mi szybką przejażdżkę tramwajem na drugi brzeg do „normalnego” świata. Na ul. 11 listopada wyrósł szereg fantatycznych, bezpretensjonalnych lokalików. Jeden, jak poinformowała mnie moja przewodniczka, na miejscu dawnego sklepu mięsnego. Zdradza to podłoga wyłożona charakterystyczną małą czarno-białą kostką. Piwo, z dużym wyborem nietypowych, niekoncernowych marek, po 6 zł (od razu przyjemniej) i jeszcze ciasta domowej roboty na ladzie pod kloszem. Czy to na pewno Warszawa? Polubiłam. W Parku Praskim (o wstydzie! nie wiedziałam, że tak się nazywa zielony teren za cerkwią, prowadzący do ZOO) byłam nawet latem na pokazie filmu w muszli koncertowej (sic! oni mają muszlę koncertową!). A w katedrze św. Floriana radzę po wejściu patrzeć pod nogi – centralnie, na wprost ołtarza, za życia ma upamiętniającą jego znamienitość mozaikę bp Leszek Sławoj-Głódź. Smakowite cudo.

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij