Barrancabermeja
Sylwestrowa zabawa na ulicy

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Jedziemy do Barrancabermeja ? rodzinnego miasta Aleidy. Cały dzień w autobusie mija zaskakująco szybko, jednak wciągająca książka to podstawa na tak długie podróże. Wieczorem jesteśmy już na miejscu.
Barrancabermeja to całkowicie nieturystyczne miasteczko, położone w północno-zachodniej części Kolumbii. Jedyną sławę zawdzięcza największej w kraju rafinerii. Dom Aleidy przypomina ten z Cali, małe patio w środku, zaciemnione wnętrza i wiatraki ? upał jest nie do zniesienia.
Kolejne leniwie dni są dobrym odpoczynkiem od kilkumiesięcznej podroży. Dzień sylwestrowy rozpoczynamy rano przepyszną arepą ? plackiem kukurydzianym z słonym białym serem w środku. Koło południa mama Aleidy rozpala małe ognisko na ulicy, stawia na nim olbrzymi garnek, w którym przyrządzana jest zupa dla całej okolicy. Sąsiedzi wynoszą kanapy, fotele, krzesła przed domy, na ganki, albo jeżeli ich brak ? na krawężniki bądź bezpośrednio na ulicę. Zewsząd rozbrzmiewa muzyka, a każdy przechodzień dostaje obowiązkowo puszkę piwa. Wieczorem schodzi się cała rodzina a na ulicach pojawiają się pierwsze pary tańczące salsę. Nie przeszkadzają im nawet przejeżdżające tuż obok samochody.
Czas na zupę, mięsny posmak przebija tylko intensywna kolendra. Gdy zegar wybija dwunastą, wszyscy składają mi życzenia, całują i obejmują. Każdy dostaje też 12 winogron, trzeba je zjeść jak najszybciej, a każde winogrono to jedno marzenie. Wieczór kończymy na miejskim placu gdzie trawa szaleńczy koncert salsy. Wszyscy wiją się w rytm muzyki polewając się szampanem, a spragnionych ratuje woda w plastikowych woreczkach. Zabawa trwa do białego rana.
Dodaj komentarz