Grado
Zapomniana „pierwsza Wenecja”

W środku, na ścianach uwagę przykuwają dziesiątki jeśli nie setki obrazów i obrazków różnej wielkości. To wota dla Maryi w podzięce za uratowanie z morskich odmętów. Każdy obrazek opowiada osobną historię cudu...
fot: Anna Kłossowska
Grado. Zapomniana „pierwsza Wenecja”
Dla omijających szerokim łukiem zabytki, jest rejs w tempie presto wodną taksówką po lagunie i fotografowanie urokliwych domków rybaków budowanych ze słomy.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Grado lub, jak kto woli, w lokalnym dialekcie Gravo, to dziś licząca nieco ponad 8 tysięcy dusz miejscowość letniskowo-rybacka. Znajduje się we włoskim regionie Friuli-Wenecja Julijska ? tym najbardziej wysuniętym na północny-wschód ?buta?.

Region to najczęściej ?pokonywany samochodem? przez Polaków mknących szybko w dół Półwyspu Apenińskiego i, paradoksalnie, bardzo kiepsko przez nas znany. A przecież we Friuli są też piaszczyste plaże (zresztą lepsze niż te w okolicach Rimini), góry do szusowania i wspinaczki, zamczyska pełne duchów przeszłości, golonka, wino oraz kawa Illy. I pierwsza Wenecja, czyli właśnie dzisiejsze Grado. Rozpostarte pomiędzy ujściem rzeki Isonzio, Adriatykiem i laguną obfitującą w wyspy, z centrum położonym na największej z nich, istniało już w V w n.e. jako port ?obsługujący? Akwileję, swojego czasu, obok Rzymu, Madiolanu i Kapui najważniejszego miasta imperium rzymskiego. Grado nigdy nie wyszłoby poza swoją rolę ośrodka rybackiego, gdyby nie znaleźli w nim schronienia uciekający przed hordami Hunów mieszkańcy regionu określanego wtedy jako Carnorum Regio. A sto lat później, w 568 roku Patriarcha Paolin nie przeniósł tutaj siedziby Patriarchatu Akwilei, odbudowanej co prawda po zburzeniu przez Attylę, ale znów zmiecionej z powierzchni ziemi w wyniku najazdu Longobardów.

Czas prosperity

Miasto rozkwitało i nabierało coraz większego znaczenia. Cóż z tego, skoro coraz bardziej przyćmiewał Grado blask innego miasta na wyspach, nieporównywalnej z żadnym innym, Wenecji. Po okresie splendoru pozostały jedynie wspomnienia o ?pierwszej Wenecji? i namacalne pamiątki jak imponujące świątynie ? Basilica di Santa Eufemia i Basilica di Santa Maria delle Grazie. A dla omijających szerokim łukiem zabytki, jest  chociażby rejs w tempie presto wodną taksówką po lagunie i fotografowanie urokliwych  domków rybaków budowanych ze słomy. Zmęczeni wodną podróżą skosztować mogą świeżutką, smażoną rybę, serwowaną w niedrogich trattoriach na okolicznych wyspach. Jak na przykład Ristorante del Pellegrino na isola di Barbana.

Festa dla Madonny

Skoro zaś o niej mowa, koniecznie trzeba przycumować przy isola di Barbana, najlepiej w pierwszą niedzielę lipca, kiedy odbywa się malownicza festa Perd?n  di Barbana. Wówczas to ozdobiona girlandami kwiatów i chorągiewkami procesja łodzi i barek kieruje się do tamtejszego sanktuarium maryjnego. Kościółek, jakkolwiek architekturą przypomina weneckie, z zewnątrz specjalnie nie robi wrażenia, natomiast w środku, na ścianach uwagę przykuwają dziesiątki jeśli nie setki obrazów i obrazków różnej wielkości. To wota dla Maryi w podzięce za uratowanie z morskich odmętów. Każdy obrazek opowiada osobną historię cudu. Wszystkie wiszące na ścianach dziełka są bardzo naiwne, niekiedy wręcz kiczowate, a jednak może właśnie przez swoją prostotę wzruszają. Niejednokrotnie do malunku dołączone jest zdjęcie ocalonego. Prawie zawsze ? obrazek Matki Boskiej. Nieprzypadkowy, gdyż Grado ma swoją figurkę Madonny, która przypłynąć miała na wyspę wraz z jakąś zagrażającą miastu falą morską, odganiając od niego nieszczęście. Festa Perd?n di Barbana przypomina jednak czas, kiedy Matka Boska uchroniła Grado przed skutkami epidemii cholery w 1237 roku. Wówczas to patriarcha Leonardo Querini wraz z mieszkańcami złożyli śluby, że cudowna figura będzie co roku transportowana  z katedry (wspomnianej już św. Eufemii) poprzez wody laguny na wyspę Barbana. W podzięce. I tak dzieje się do dziś ? rankiem Madonna płynie z Grado, a po Mszy św. dziękczynnej wraca tą samą drogą. Kolorytu lokalnego uroczystości dodaje ?band? wieśniaków przygrywający podczas, gdy figurka przenoszona jest z portu do kościoła i z powrotem.

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij