Jasmund
Białe klify ciekawsze są z dołu
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Przez chwilę zastanawiamy się: czy najpierw iść górą po wysokim brzegu klifu a wracać plażą, czy najpierw dołem. Wybieramy ten drugi pomysł i – jak się okazuje – słusznie.
I to z kilku powodów. Po pierwsze klify zwracają swe ściany na południowy wschód, wiec w porannych godzinach pięknie oświetlone są słońcem. Po południu kryją się w cieniu. Po drugie wędrówka po kamienistej plaży jest żmudna. Drobne kamyki mielą się pod nogami, kredowa ścieżka tuż pod ścianą śliska. Każdy kilometr okupujemy sporym wysiłkiem. Raz po raz trzeba pokonać przeszkodę w postaci przewróconego drzewa albo zwał gnijących glonów. To brunatnice. Jakże one śmierdzą! Miejscami między wodą a pionową skałą jest tylko wąskie przejście: na pewno nie warto się tu zapuszczać w sztormową pogodę.
Z każdą godziną robi się coraz trudniej bo zmęczenie daje się we znaki. Gdybyśmy poszli najpierw górą może zbrakłoby nam sił na powrót? A tak umęczyliśmy się na początku, wróciliśmy już łatwą ścieżką. W tę i z powrotem 25 km.
Szczęśliwie nagrodą są widoki
Na długości 11 kilometrów północno-wschodniego skrawka niemieckiej wyspy Rugia brzeg morza tworzą białe kredowe klify, w najwyższym punkcie sięgające 118 m. Ich szczyty porasta zielona czapa lasu. Miejscami to zwykłe krzaki, miejscami duże drzewa, które trzymają się urwiska jakby siłą woli. Czy przetrwają najbliższą burzę? Kredowa skała jest miękka, łatwo poddaje się erozji. Woda i wiatr robią swoje. Drzewa spadają, spadają też uwiezione w kredzie kamienie… Cały brzeg pokryty jest biało-czarnymi otoczakami, niektóre w bardzo fantazyjnych wzorach. To krzemienie bałtyckie oblepione białą kredową skorupką, wygładzone równiutko przez morskie fale.
Klify ciągną się między miejscowościami Sassnitz i Lohme. Te najpiękniejsze są na północ od Sassnitz, na długości 5-6 kilometrów. Potem czy to widok się opatruje i powszednieje, czy krajobraz zmienia – też jest ładnie, ale już nie tak zachwycająco pięknie.
W pobliżu Sassnitz jest najwięcej ludzi. Większość wędruje kawałek i wraca, inni wychodzą na górę jednym z nielicznych czynnych wyjść (drewniane schody) przy wodospadzie Kieler Bach. To mniej więcej w jednej trzeciej drogi. Dalej zapuszcza się mało kto, bo do kolejnego wyjścia jest bardzo daleko. A pod pionową skałę podejść się nie da. Istniejące kiedyś wyjście w pobliżu Königsstuhl jest zamknięte i z dołu kompletnie niewidoczne. Dopiero w pobliżu Lohme, gdzie klif nie jest już tak jednolity lecz pocięty stromymi wąwozami, pojawiają się mniej lub bardziej dzikie ścieżki. Ale pamiętajmy, że to obszar chroniony. Oficjalne przejście jest już prawie na skraju miasteczka.
Na półwyspie Jasmund
Klif i porastający płaskowyż las chroni Park Narodowy Jasmund, który nazwę wziął od nazwy półwyspu w północno wschodniej części Rugii. To najmniejszy z niemieckich parków narodowych, ale uhonorowany wpisem na listę UNESCO.
Poczytaj więcej o okolicy:
Zajrzyj na te strony:
- strona Parku Narodowego Jasmund
- także o klifach Rugii w naszym portalu
Warto odwiedzić też parkowe centrum. poświęcone jest geologii i – ogólnie – przyrodzie parku narodowego. Filmowa prezentacja a potem ju z samodzielne zwiedzanie ciekawej ekspozycji.
Kamienny pomnik na punkcie widokowym Wiktorii. Nazwa upamiętnia wizytę króla Prus Wilhelma I na klifie w 1865 r. Została nadana na cześć jego synowej Wiktorii.