Studzieniczna
Kaplica przy studni na wyspie

Kult Matki Bożej na wyspie w Studzienicznej sięga połowy XVIII wieku. Akta kroniki parafialnej notują liczny napływ pielgrzymów już w 1728 roku. Według wierzeń woda ze studni koło kaplicy ma cudowną moc i leczy choroby oczu.
fot: Barbara Górecka
Studzieniczna. Kaplica przy studni na wyspie
Na co dzień wielu tu turystów, najliczniej pielgrzymi przybywają tu w Zielone Świątki.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

9 czerwca 1999 roku statek „Serwy” wiozący Jana Pawła II podpłynął niemal do samej kaplicy Matki Boskiej Studzieniczańskiej w Studzienicznej.

Tu Ojciec Święty był gorąco przywitany przez mieszkańców i turystów. Wszedł do kaplicy, spędził krótką chwilę przed obrazem i go poświęcił. Na pamiątkę tego wydarzenia wystawiono nad brzegiem jeziora spory pomnik z napisem: Byłem tu wiele razy, ale jako papież, po raz pierwszy i chyba ostatni. 

Historia sanktuarium maryjnego jest dość odległa. Kult Matki Bożej na wyspie w Studzienicznej sięga połowy XVIII wieku. Akta kroniki parafialnej notują liczny napływ pielgrzymów już w 1728 roku. Podstawy kultu były badane komisyjnie w 1741 roku przez kurię wileńską. Datę procesu ogłoszono na drzwiach kościołów w Augustowie, Suwałkach i Bargłowie. Do rozbudzenia kultu przyczynił się pułkownik Wincenty Morawski. Przybył tu w pierwszych latach XVIII wieku jako pustelnik. Zdobył sławę zielarza i uzdrowiciela.

Świętość tego miejsca wiąże się z czasami pogańskimi a dowodem tego miały być kilkusetletnie dęby. Początki kultu maryjnego związane są z niezwykłymi zjawiskami naturalnymi. W obliczu klęsk były odczuwane jako cudowne i stawały się „nadzieją”. Jak mówi legenda, obraz Matki Boskiej Częstochowskiej na drzewie ujrzał inny pustelnik przybyły na wyspę. Sądzi się, że był to mnich z klasztoru w Wigrach.

Zaczęto się gromadzić przed „objawieniem”. Murawski zadbał o obraz i dzięki hojności ofiarodawców w 1770 roku zbudował w Studzienicznej małą drewnianą kapliczkę i sam przewodniczył w nabożeństwach zanim parafia znalazła kapłana. Obok tego miejsca wykopał  studnię z „cudowną wodą”. Według wierzeń woda ze studni leczy choroby oczu.

W 1782 roku udał się pieszo do Rzymu i u papieża Piusa VI uzyskał cztery odpusty dla Studzienicznej. Między innymi był to odpust na Zesłanie Ducha Świętego (Zielone Świątki). Przywiózł też obrazy, które istnieją do dzisiaj. Pobożny pustelnik zmarł w 1814 roku a pochowano go pod ołtarzem za którym umieszczono jego portret.

Po rozbiorach i powstaniu styczniowym, Studzieniczna była azylem dla sąsiednich parafii unickich. Wierni tych parafii zmuszeni ukazem carskim do przejścia na prawosławie, potajemnie chrzcili tu swoje dzieci. Carski ukaz wolnościowy z 1905 roku sprawił, że do Studzienicznej przybyło kilkanaście kompanii pielgrzymów. Ich liczba przekroczyła 40 tysięcy.

Obecna murowana kaplica w stylu neoromańskim, w kształcie ośmiokątnej rotundy została zbudowana w 1872 roku przez inż. Ludwika Jeziorkowskiego. Stoi ona na 64 palach wbitych w mokradła. Cudowny obraz Matki Boskiej Studzieniczańskiej został ukoronowany w 1995 roku. Jest on namalowany techniką olejną przez nieznanego malarza. Obecnie na uroczystości Zielonych Świąt przybywają tu liczne pielgrzymki z dalekich stron.

Poczytaj więcej o okolicy:

Komentarze: 1

    Maria, 21 czerwca 2021 @ 09:08

    Płynęłam statkiem do Studzienicznej. Statkiem Serwy. Jeszcze w kasie, dwukrotnie powiedziano mi, ze to ten sam egzemplarz, którym płynął JPII. To samo na statku. I w dodatku zachęcano do zwiedzenia kajuty, w której się modlił. Istna kapliczka. Poszłam zobaczyć, ale zrobiło mi się strasznie nieswojo, że zachętą do popłynięcia w rejs jest to, że to „tym samym statkiem”. Nie moja bajka.

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!