Veselý Kopec
Karnawał na Wesołym Wzgórzu

Byłem tu już blisko trzy lata temu, ale wiosną. Obecnie, w zimowej scenerii, przy niewielkim mrozie, Wesołe Wzgórze wygląda inaczej. Jest przede wszystkim ludniej i barwniej. Okoliczni mieszkańcy i turyści, podobnie jak my, chcą przede wszystkim zobaczyć pochód przebierańców. Najpierw schodzimy do niżej położonych budynków, w których uczestnicy pochodu przygotowują się do niego. Ponieważ tradycja obejmuje kilka wsi i miejscowości, także Trhovou Kamenice, Všeradov i Vortovą, co roku prezentuje się jedna, w bieżącym ta ostatnia. Poruszając się po skansenie, trzeba bardzo uważać, gdyż jest ślisko, a dróżki i ścieżki miejscami są dosyć pochyłe.
Kominiarze, handlarze, rakarze, turcy..
Obserwujemy już przebranych uczestników karnawałowego pochodu, lub dokonujących ostatnich poprawek strojów, masek i nakryć głów. Po nich kierują się na górę, pod wspomniany murowany dom z XVII wieku, a właściwie całą zagrodę. Niemal wyłącznie mężczyźni i młodzi chłopcy. Ustawiają się według profesji lub postaci ubranych w podobne stroje. Barwne, ale różniące się szczegółami, świadczącymi o sporej wyobraźni. Są, chyba najbardziej rzucające się w oczy, chochoły w słomianych strojach i szpiczastych czapach, przybranych kwiatami, wstążkami i innymi ozdobami.
Ładnie prezentują się turcy. Są kominiarze, oczywiście z twarzami pomazanymi na czarno, tego samego koloru strojach, ale z białymi szerokimi, koronkowymi kołnierzami i również białymi wysokimi skarpetami, ale na głowach w słomianych, ukwieconych czapach i z medalami na piersiach. Rakarze trochę przypominają naszych krakowskich Lajkoników. Mają z przodu, ale na wysokości brzuchów, małe końskie łby oraz z tyłu szerokie zady, a na trójkątnych, czarnych nakryciach głowy ozdobionych wielobarwnymi kwiatami, także wizerunki końskich łbów i podków.
Podczas ostatków „wszystko wolno”
Handlarze, nazywani żydami, strojami przypominają nieco dzikie zwierzęta z sierścią długich włosów chyba z wełny. W czapach i maskach z brodami oraz długimi, czerwonymi nosami. Ale podobne, chyba jeszcze dłuższe, ma grupa w białych strojach z czerwonymi detalami i wysokimi skarpetami. Kolory strojów są ostre: błękitne, czarne, brunatno-beżowe, kontrastujące ze śnieżnobiałymi dodatkami. Niektórzy mają w dłoniach laski, bicze i inne przedmioty. Ustawieni przed wejściem do budynku podskakują, tańczą, czekają na sołtyskę wsi.
Wychodzi ona o godzinie 10. z wielkim papierowym aktem przekazania na ten dzień, w którym, zgodnie z tradycją ostatków „wszystko wolno”, władzy szefowi pochodu i jego towarzyszce pełni władzy. Przedstawiciele poszczególnych „profesji” tańczą, skaczą, pozorują walkę oby zwrócić na siebie uwagę. Po czym ustawiają się w korowód, na końcu którego idzie orkiestra i rozpoczynają przemarsz przez wioskę. Zatrzymują się przed niektórymi domami na trasie, prezentują tańce, żartują, swawolą. Według tradycji ludowej wysokość skoku Turków w trakcie tańca zapowiada podobno, jak wysoko wyrośnie w tym roku zboże i len.
Tańce, figle i psoty
Gościom imprezy malują twarze czarną, tłustą sadzą, obłapiają ze śmiechem dziewczyny i kobiety. Korzystają też z poczęstunków gospodarzy. Podawanym im na tacach kanapek i w plastikowych kieliszeczkach ze śliwowicy. Obserwują to wszystko sąsiedzi z innych wsi oraz goście – turyści, w tym sporo dzieci. Mimo braku słonecznej pogody, na szczęście śnieg ani deszcz nie pada, można spokojnie obserwować i uczestniczyć w tej zabawie. I korzystać z informacji udzielanych przez miejscową, nieźle mówiącą po polsku przewodniczkę, Barbarę Kučerovą.
Dodaj komentarz