Aleksandria
Kto odnajdzie grób Aleksandra?
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Znawczyni tej problematyki Barbara Tkaczow, autorka książki Aleksandria: najjaśniejsza, najpiękniejsza, najświetniejsza, przytacza opinię archeologa angielskiego Leonarda Woolleya, brutalnie rozwiewającego marzenia swoich kolegów:
Gdyby mogły spełnić się ich pragnienia, to wszystkie starożytne miasta powinny być zasypane popiołem przez jakiś pobliski wulkan. Badacz z zazdrością przygląda się w Pompei wspaniale zachowanym budowlom, nienaruszonym aż do drugiego piętra domom, freskom ściennym i umeblowaniu obiektów mieszkalnych, zachowanych w takim stanie, w jakim porzucili je uciekający przed niebezpieczeństwem mieszkańcy. A gdyby zawiódł wulkan, miasto, z archeologicznego punktu widzenia, powinno zostać zdobyte i całkowicie spalone przez wroga.
Aleksandria jest natomiast miastem, gdzie najcenniejszy nawet obiekt służył potem jako budulec w kolejnych budowach. Marmury i granity były dobrem wtórnym, wielokrotnie ponownie używanym. Czy taki był los grobu Aleksandra?
Perła Lewantu
Aleksandria Ptolomeuszy istnieje już tylko w wyobrażeniach. Stąd muszą pochodzić sławne obeliski tzw. igły Kleopatry, które wywędrowały do Londynu i nowojorskiego Central Parku. Naprzeciwko dawna grobla czy też molo (dziś szeroka ulica z placem Wyzwolenia – Midan At-Tahrir), łączące miasto z odległą o 1300 metrów wysepką Faros, na której stała słynna latarnia morska, jeden z siedmiu cudów świata. Mądrzy aleksandryjczycy przy użyciu luster kierowali snop światła słonecznego lub z ogniska daleko w morze.
Trudno nie podzielić opinii miejscowych, nazywających swoje miasto perłą Morza Śródziemnego. To duma Egiptu, okno na świat, ważny port, aglomeracja już kosmopolityczna, wyzwolona z islamskich okowów, typowych np. dla Kairu, ze specyficzną atmosferą Lewantu i mieszanką etniczną. Kiedyś, w czasach hellenistycznych i późnego antyku, stolica świata, siedziba władców z dynastii Ptolomeuszy, ostatnich faraonów (po śmierci Kleopatry Egipt stał się jedną z prowincji Rzymu).
W miejscu zwanym Kom el-Dikka nasi archeologowie kontynuują wykopaliska. Już w latach 60. Polacy odsłonili wspaniale zachowany rzymski amfiteatr (z widownią na 800 osób) z III wieku n.e., potem pracowali nad zachowaniem łaźni i willi.
Polacy i Macedończyk
– W archeologii, jak w życiu, potrzebny jest łut szczęścia. Profesor Michałowski znalazł się w Aleksandrii jako właściwy człowiek we właściwym miejscu o właściwym czasie. Akurat Naser rugował powszechnie znienawidzonych po zbrojnej interwencji Anglików i Francuzów. Otworzyła się luka dla archeologów z innych krajów. Polacy akurat po październikowej odwilży ruszyli szerzej w świat. Michałowski usłyszał od władz egipskiej Służby Starożytności: niech pan kopie, gdzie pan chce. Wybrał miejsce w centrum miasta, tuż przy dworcu, gdzie stały ruiny fortu. Dziś to niemożliwe. To tak jakby wyłączyć całkowicie z użytkowania plac Defilad w Warszawie i oddać go w pacht poszukiwaczom – mówi Wojciech Kołątaj.
Poczytaj więcej o okolicy:
Zajrzyj na te strony:
- Jerzy Leśniak jest autorem książki: Sądeckie ścieżki. Od Ziemi Świętej do Kalifornii. Reportaże z 25 krajów
Dodaj komentarz