Jungfrau
Lauberhorn i cała reszta

To właśnie Canadian Corner, z którego wpada się, najlepiej od góry, z prędkością ponad 100 km/h w Alpenweg. Ta wąziutka płaska gardziel, w której nawet mistrzowie hamują pługiem, w pewnym momencie skręca najpierw w prawo a potem od razu ostro w lewo – to słynny Kernen S. Nawet jadąc z amatorską prędkością można ledwie rzucić okiem na słynne zbocze po lewej stronie – w transmisjach telewizyjnych jest pokazywane bardzo często, bo wówczas jest wręcz oblepione kibicami. W najlepszych latach (2012 i 2019) zawody oglądało po 40 tys. widzów.
Wasserstation, czyli trafić w dziurkę od klucza
Z Kernen S i lodowej rynienki wypadam na równie wylodzoną, choć już szerszą stromiznę, na której muszę zrobić tylko dwie rzeczy: wykonać skręt pod kątem 90 stopni i trafić pod niewielki wiadukt kolejowy, który z daleka ma wielkość dziurki od klucza. Nade mną do góry podąża żółto zielony pociąg linii Lauterbrunnen – Wengen – Kleine Scheidegg. Ta ostatnia to górna stacja kolejowo – gondolowa i ostatni przystanek, do którego można dojechać pociągiem na skipass. Dalej, do najwyżej położonej w Europie stacji kolejowej na Jungfrau trzeba dokupić osobny bilet.
Jungfraujoch – Top of Europe – to XIX wieczna fantazja na miarę dzisiejszych, niezwykłych projektów w Dubaju, mająca ten sam cel – przyciągnięcie turystów. Budowa tego najwyższego przystanku kolejowego w Europie nie miała bowiem jakiegokolwiek politycznego czy ekonomicznego celu poza dostarczeniem takiej niezwykłej atrakcji w ojczyźnie turystyki zimowej. I widoków, jakie dostępne były nielicznym śmiałkom, ryzykującym życie by wspiąć się na North Face, jedną z najbardziej wymagających ścian na świecie.
Na dachu Europy
Wjazd na Jungfraujoch Top of Europe kosztuje 65 CHF i za te pieniądze przejedziemy się w wykutym w Eigerze tunelem, a u celu na 3454 m n.p.m. zobaczymy początek najdłuższego alpejskiego lodowca Aletsch, pałac lodowy i będziemy rozkoszować się widokiem na Alpy Berneńskie. Grindelwald na wschodzie, którego domy i hotele wyglądają jak rozrzucone na śniegu pudełeczka zapałek. Jęzor lodowca Aletsch na południu, który mniej więcej w połowie zakręca chowając się za szczytami sąsiedniej stacji narciarskiej Aletsch Arena. Wreszcie grań w okolicy Isenfluh, w północnej części doliny Lauterbrunnen, za którą pomiędzy jeziorami Thun i Brienz rozmościło się Interlaken. Z tego miasta, wyglądającego jak światowa wystawa XIX-wiecznych, supereleganckich hoteli, aż do Kleine Scheidegg podróż pociągiem zabiera niewiele ponad godzinę.
Clareyschuss i ponad 161 km/h
Kto, minąwszy Kernen S i Wasserstation, spod wiaduktu wyjeżdżając na szeroką, płaską nartostradę, myśli że najgorsze już za nim, myli się. Wszystko co łatwe szybko się tu kończy. Po kilkuset metrach płaska Langetrejen zaczyna opadać, przechodząc w prawdziwą stromiznę. To Hannegschuss, choć powinien właściwie nazywać się Clareyschuss, od nazwiska Francuza Johanna Clarey, który uzyskał tu największą zmierzoną prędkość na zawodach w historii narciarstwa alpejskiego, pędząc ponad 161 km/h.
Po Silberhornsprung, ostatnim skoku na tle regularnego niczym piramida szczytu – to wdzięczne miejsce do robienia sobie pamiątkowych zdjęć – oraz za Austriacką Dziurą meta w Wengen wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Miasteczko widać z Ziel S, ostatniego krytycznego punktu trasy Lauberhorn na którym trzeba wykonać dwa ostre skręty w prawo i w lewo i jedynego, na którym doszło do śmiertelnego wypadku. Najwięksi zawodowcy pędzą do mety na oparach. Ja opary zostawiłem znacznie wyżej.
Slalomem do pociągu lub gondoli
Ci, którzy nie czują się pewnie na nartach, mogą Lauberhornstrecke objechać niebieskim wariantem, po drugiej stronie torów. Zobaczą z oddali Głowę Psa i z całkiem bliska Wasserstation, bo wjadą na płaski odcinek tuż za nią. Potem, przed kolejną stromizną, mogą skręcić w leśny dukt by dojechać do slalomowego wariantu Lauberhorn.
Poczytaj więcej o okolicy:
Zajrzyj na te strony:
- autor jest ekspertem narciarskim Travelplanet.pl
Byłem w kilku ośrodkach szwajcarskich. Też w Wengen. Bardzo mi się tu podobało, świetnie wspominam ten pobyt. A narciarstwo pod ciemną i groźną ścianą Eigeru ma wielki urok. Nie zjechałem jednak opisaną tu trasą zjazdu. Trzymałem się bardziej dostępnych okolic :) Było super.