Gołdap
Miasteczko ciszy i spokoju
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Kilka kroków od pijalni wzniesiono tężnie. Czwarte co do wielkości w Polsce. Mają 8 metrów wysokości i 220 metrów długości. Na szczycie jest taras widokowy. Spływająca po gałęziach tarniny solanka pod wpływem słońca i wiatru przekształca się w aerozol leczący górne drogi oddechowe, nadciśnienie, alergie, a także odbudowujący siły witalne organizmu. Mikroklimat wokół tężni, przesycony jodem, bromem, magnezem, wapniem, potasem, sodem i fluorem sprzyja zarówno chorym, jak i zdrowym.
Obok tężni można zadbać o tężyznę fizyczną na świetnie wyposażonej siłowni plenerowej. Opuszczając strefę zdrojową warto zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia. Fajnie wychodzą te na drewniano-metalowym napisie „Gołdap”. Można się na nim ciekawie upozować.
Czysta woda
Jeszcze parę lat temu wody jeziora Gołdap, nad którym leży miasto, nie zachęcały do kąpieli. Mętne, stale kwitnące, brzydko pachnące. Problemem była niewystarczająca wymiana wody między przypływem i odpływem z akwenu. Za radą naukowców sprowadzono specjalną tzw. glinkę chińską, którą wyłożono dno jeziora. Udało się to po obu stronach granicy, która dzieli je na dwie części (na wodzie wyznaczają ją bojki, do których lepiej nie dopływać). Glinka zadziałała, wody powoli zaczęły się oczyszczać. Pojawiły się ryby i tylko czekać, kiedy wrócą lubiące czystą wodę raki. Bez obawy można się w nim kąpać. Zachęca do tego świetnie zorganizowane kąpielisko miejskie. Jest tam niewielka, ale zadbana plaża. Na wodzie wydzielono miejsce do kąpieli dla małych, średnich i całkiem dorosłych pływaków. Obok jest plac zabaw, boisko do siatkówki, miejsce na grilla, bar. I nieźle wyposażona wypożyczalnia sprzętu wodnego.
Wieża z widokiem
Wieża ciśnień to jeden z nielicznych zabytków w mieście. Wzniesiona w 1905 roku ma 46,5 m, podzielonych na 7 kondygnacji. Zakończona jest latarnią z iglicą. Mieszczący się tu zbiornik miał pojemność 250 metrów sześciennych wody i zaopatrywał mieszkańców w wodę do 1986 roku. Potem pękł i przestał być użyteczny. Wieża trafiła w prywatne ręce. Dziś jest tam urocza kawiarnie z pyszną kawą i widokiem na miasto. Na górę można wjechać windą, ale schodzić już warto piechotą – przestrzeń wokół schodów jest mini galerią.
A gdy zgłodniejemy…
W części uzdrowiskowej świetnym wyborem jest restauracja hotelu Ventus. Zamówiłam tu soliankę i rybę z sosem cytrynowym. Powiedzieć, że było pyszne to mało. Ale już lody z bezą, polane sosem z marakui i posypane prażoną, słodką bazylią na deser nie mieściły się w żadnej, najwybredniejszej skali ocen. Po prostu niebo w gębie!
W centrum miasta gości zaprasza Matrioszka. Znajdziemy tu wiele dań z pogranicza – pielmieni, rosół z kołdunami, żarkoje, dzyndzałki z kaszą gryczaną to tylko niektóre pozycje w menu. Ja skusiłam się na półmisek Matrioszki, który składał się z kartacza, dwóch placków ziemniaczanych i kiszki ziemniaczanej. I choć jedzenie popijałam pysznym kwasem chlebowym, nie byłam w stanie zjeść nawet połowy porcji.
Dodaj komentarz