Popadia
On ją zabił – ty możesz zdobyć

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
My poruszaliśmy się za znakami szlaku turystycznego do Osmołody przez Grofę. Wspomniana już ścieżka w kosówce „riezana” na sposób ukraiński pozwoliła nam dotrzeć przed zmrokiem z dużym wysiłkiem do przełączki między Małą Popadią i Parenkami. Cały obszar od Popadii do Grofy leży na terenie rezerwatu krajobrazowego „Grofa”. Granice tego rezerwatu sprawiają, że chroniona jest tu kosodrzewina i rumowiska skalne, zaś pozostałe jeszcze starodrzewy górnego i dolnego regla pozostają w zasięgu bardzo intensywnego wyrębu. Rezerwat „Grofa” utworzony jest częściowo na terenie pierwszego rezerwatu w Gorganach, który w 1934 roku powołał metropolita Andrej Szeptyckij w dobrach należących do cerkwi grekokatolickiej. Od doliny potoku Pietros do wspomnianej przełęczy między Małą Popadią i Parenkami, gdzie nocowaliśmy na pięknej małej polanie pod gołym niebem, nie spotkaliśmy ani jednego człowieka.
Następnego dnia, poprzez szczyt Parenek i Płoninę Płyśce, oraz położony na jej skraju schron turystyczny postanowiliśmy dotrzeć, za znakami szlaku, doliną potoku Kotelec, do Osmołody. Na tym niedługim odcinku spotkaliśmy dwie kilkuosobowe grupy ukraińskich turystów, rodzinę z Polski i jeszcze kilka osób wędrujących pojedynczo lub dwójkami. Bliskość Osmołody i najwyższa w tym paśmie Grofa sprawiły, że bezludne Gorgany stały się nagle całkiem ruchliwym szlakiem wycieczkowym. Mimo sporego ruchu spotkała nas jeszcze jedna niespodzianka – gigantyczny wiatrołom, ciągnący się około kilometra. Znaczki szlaku można niekiedy wypatrzeć na zwalonych pniach, niemniej żadnych prac porządkujących, czy ułatwiających przejście znakowanym szlakiem nie spotkaliśmy. Zejście do Osmołody trwało o prawie dwie godziny dłużej niż można się było spodziewać na podstawie mapy.
Trudno przy użyciu słów oddać wszystkie wrażenia, widoki, zapach i dźwięki jakimi obdarzyła nas piękna Popadia. Jeśli legendarna popia żona była równie fascynująca i piękna, to warto było zbójowi Doboszowi ją porwać. Ale po co zabił?
Odkurzyłem dawno nie czytane książki. Popadia. Mieczysław Orłowicz pisał tak:
„Chociaż promień widzenia jest tak rozległy (odległość Pikula od Alp Rodniańskich wynosi 240 km) widok z Popadii ma jedną cechę charakterystyczną; nie widać stąd ani kawałka równiny, ani jednej osady ludzkiej; wzrok gubi się w morzu wierzchołków, połonin, głazów, kosodrzewiny i czarnych górskich stoków, porosłych odwiecznym borem. Śmiało rzecz można, że (nie licząc Tatr, posiadających odrębny charakter) widok z Popadii nie ma sobie równego w Karpatach, na całej ich przestrzeni od Preszburga po Orszowę.”