Santander
Plaże w cieniu generała Franco
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Gdy wpiszemy do internetowej wyszukiwarki słowo Santander, najwięcej wyników będzie wskazywać, że jest to bank. Kolejne podpowiedzą nam, że klub piłkarski.
Mniej będzie takich, które zdefiniują tę nazwę jako prawie dwustutysięczne miasto nad brzegiem Zatoki Kantabryjskiej (część wielkiej Zatoki Biskajskiej), stolicę Kantabrii, znaczny port. W istocie także – siedzibę znanego w świecie banku, założonego przez tutejszych potentatów finansowych oraz dużego klubu piłkarskiego, nieźle radzącego sobie w hiszpańskiej lidze.
Bogate dziś miasto wyrosło z rzymskiej osady. Na rzymskich fundamentach stoi ponoć zbudowana w XIII wieku katedra. Wciśnięta między gęstą zabudowę nie przyciąga od razu uwagi, ale warto ją odwiedzić dla jej interesującego wnętrza. Podziemia skrywają świątynię romańską, z jej ciężkimi, surowymi murami. Ponad nią dodana w kolejnym stuleciu gotycka przestrzeń i dziedziniec otoczony krużgankami. Wystrój dość ascetyczny, jak na Hiszpanię. Ta właśnie romańsko-gotycka katedra jest najstarszym w mieście i jedynym prawdziwie starym budynkiem. Z pozostałych zabytków ogołociły miasto potężne pożary (ostatni w 1941 roku).
Najbardziej ekskluzywna willowa dzielnica w Santander i najpiękniejsza plaża noszą nazwę Sardinero. Przypomina ona, że była tu kiedyś osada rybaków poławiających sardynki. To już jednak przeszłość: w porcie stoją potężne statki dalekomorskie, w marinie niezwykle ekskluzywne jachty. Tylko stary dźwig portowy wyznacza miejsce, skąd biedni kiedyś Kantabryjczycy odpływali w nieznane, by szukać szczęścia w Nowym Świecie. Dziś to miasto bogate.
Gdy odfajkujemy już wizytę w katedrze i rzucimy okiem na port (w pobliżu potężne gmaszysko wspomnianego banku) możemy zająć się tym, co w Santander najciekawsze: spacerować po plaży. Od wysokiego klifu w pobliżu latarni morskiej na Cabo Mayor, poprzez szerokie piaszczyste przestrzenie Playa de Sardinero, do Playa de Bikini, gdzie ponoć w bardziej purytańskich czasach emancypowały się pierwsze amatorki skąpych strojów do opalania. Po drodze miniemy pałac i park na półwyspie Magdalena, kiedyś królewskie letnisko, teraz siedzibę uniwersytetu.
Warto wiedzieć
Do czerwca 2008 roku w centrum Santander stał pomnik generała Franco. Zdjęto go jednak z cokołu i zabrano ?do konserwacjii?. Raczej nie należy się spodziewać, by wrócił na miejsce, choć miasto to było ostoją zwolenników dyktatora, który rządził Hiszpanią przez czterdzieści lat. Ciągle jeszcze wokół latarni morskiej stojącej na urwistej skale Cabo Mayor krążą ponure wspomnienia: stąd frankiści w czasie wojny domowej zrzucali w przepaść swoich przeciwników. Dziś współczesność wygrywa z przeszłością. Na trawiastą plażę w pobliżu Cabo Menor zjeżdżają samochodami młodzi ludzie, by romansować w amerykańskim stylu.
No i co z tym generałem? Wrócił po remoncie, czy wylądował na śmietniku historii? Zostałem bez odpowiedzi:)
Nie wrócił. Zdjęto go w 2008 roku. Pomnik powstał w 1964 i był najbardziej reprezentacyjny spośród wielu bardzo podobnych pomników stawianych generałowi. Siedział on na koniu, miał ? poza postumentem ? 2 m. Władze Santander chciały go usunąć już w 2004 roku (generał zmarł w 1975). Dopiero w 2007 roku Zapatero wprowadził przepis, że wszelkie pomniki i symbole dyktatury Franco maja zniknąć z miejsc publicznych. Madrycki pomnik zdjęto w nocy, a i tak były protesty. Pomnik w Santander ? w środku dnia. Ale gdzie jest teraz – nie wiem.