Folusz
Trzy razy magia
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Niewielka wieś Folusz w Beskidzie Niskim, na skraju Magurskiego Parku Narodowego, jest miejscem magicznym. Magicznym, i to co najmniej z trzech powodów.
Magiczne zdarzenia zaczynają się już na dojeździe. Z drogi prowadzącej z Gorlic do Dukli skręcamy w stronę Folusza na skrzyżowaniu położonym na szczycie niewielkiego wzniesienia. Po około 200 metrach, opodal masztu telefonii komórkowej należy zatrzymać samochód, wrzucić luz i zwolnić hamulec. Wtedy zaczniemy toczyć się? pod górę. Jeśli przypadkiem drogą będzie przejeżdżał rowerzysta, zobaczymy, jak z pewnym wysiłkiem będzie pedałował z górki, albo jak lekko będzie toczył się pod górę… Bo tak tu jest. Dlaczego? Jedni twierdzą, że to jedno z niewielu miejsc w Polsce, gdzie występują zakłócenia pola magnetycznego Ziemi. Inni ? że to tylko złudzenie. A może magia?
Z Folusza na Diabli Kamień
Ze wsi, której nazwa sugeruje, że produkowano tu kiedyś sukno, idziemy szlakiem turystycznym w stronę Wątkowej (846 m n.p.m.). To najwyższy szczyt Magury Wątkowskiej, pasma od którego nazwę przyjął park narodowy. Po około 40 minutach spaceru, za ruiną dawnego jazu znajdziemy znaki doprowadzające do Diablego Kamienia. To wysoka na kilkanaście metrów wychodnia piaskowca, największa w Beskidzie Niskim, górach słynących z łagodnych zalesionych stoków i szerokich dolin, a nie z nagich skał. Skąd się tu wzięły? Ktoś je musiał przynieść. Oczywiście, znów nazwa podpowiada: diabeł. Bo kiedy budowano kościół w pobliskim Cieklinie, postanowił przeszkodzić ludziom w pracy. Leciał właśnie nad górami i taszczył wielki głaz, którym chciał zburzyć rozpoczęta ledwie budowę. Wtedy zapiał kur, oznajmił świt i diabeł stracił moc. Kamień upadł na ziemię i zaczął rosnąc i rosnąć. I byłby tak rósł i rósł, gdyby nie Matka Boska. Spacerowała właśnie po magurskim lesie i potknęła się o głaz. Rozbiła sobie duży palec u nogi. Wtedy głaz przestał rosnąc i popękał. I taki pozostał do dziś. Magia?
Wodospad wśród korzeni
Jeżeli z Folusza pójdziemy szlakiem turystycznym w stronę wsi Mrukowa, spotkamy oznaczona ścieżkę do wodospadu. Przez ładny, bukowy las doprowadzi ona do miejsca, gdzie sześć (magiczna liczba) mniejszych jarów zbiega się w jeden większy, o bardzo stromych zboczach. U ich zbiegu spływające jarami potoki przegradza wychodnia piaskowca, tworząc kilkumetrowej wysokości wodospad. Drzewa wokół maja w cudaczny sposób powykręcane pnie i korzenie. Magia.
byłem kiedyś w tym miejscu, bo usłyszałem, że tam jest anomalia magnetyczna. Moim jednak zdaniem, nic tam się nie dzieje, to tylko złudzenie optyczne, wynikające z ukształtowania terenu.
Wiele się tu ostatnio zmieniło. Po pierwsze – do parku narodowego są bilety i punkty kasowe. Jeden z nich właśnie w miejscu, gdzie czarny szlak odchodzi od drogi i prowadzi na Diabli Kamień. Ścieżka z poręczami i w podobie schodów. Drewniane barierki otaczają też Diabli Kamień – nie wchodzić! Od kasy przy Diablim Kamieniu (żółty szlak na Magurę Wątkowską) do punktu kasowego przy szlaku zielonym do Mrukowej, skąd podchodzi się do Wodospadu Magurskiego (bardzo ładny) wyznakowano ścieżkę dydaktyczną. Ucywilizowało się, oj ucywilizowało!
Owszem, nie zmieniła się najwyraźniej chęć Redakcji znalezienia prawdy i podążania za nią, na rzecz porzucenia zła okultyzmu i grzechu bałwochwalstwa. Więc nie zmienili w artykule go tak, aby zabrać stąd słowo „magia” i „magiczny”. Jak mawiał abp. Fulton Sheen, „dziś wielu szuka prawdy, tylko nie chce jej znaleźć”. Nic dodać, nic ując. Dlatego tuż po wejściu na tę stronę opuszczam ją, bo ja wolę dobro.