Gdańsk
Żuraw, Sołdek i spichlerze na Ołowiance
Wizyta w Gdańsku nie liczy się bez zobaczenia prawdziwych symboli miasta – dźwigu portowego nazywanego Żurawiem oraz pierwszego statku pełnomorskiego zbudowanego w Polsce po II wojnie światowej, czyli SS Sołdka.
Oba miejsca stanowią oddziały gdańskiego Narodowego Muzeum Morskiego, którego główna siedziba mieści się w spichlerzach na Ołowiance. W listopadową sobotę miałam okazję zwiedzić wszystkie muzealne atrakcje. Czy było warto?
Spichlerze na Ołowiance
Pierwsze kroki skierowałam do trzech zabytkowych spichlerzy wznoszących się tuż nad Motławą. Można tam poznać historię żeglugi, szkutnictwa, budowy statków oraz morskich bitew od średniowiecza do XX wieku.
Sporą część ekspozycji poświęcono polsko-szwedzkiej Bitwie pod Oliwą, którą stoczono 28 listopada 1627 roku. W trakcie walk doszło do abordażu szwedzkiego okrętu Solen („Słońce”) z polskiego okrętu Wodnik. Szwedzki szyper, nie chcąc poddać swojej jednostki, wywołał eksplozję w komorze prochowej, w wyniku której Solen zatonął. Odtąd zaczęto mówić, że tego dnia w Gdańsku „słońce zaszło w południe”.
Na wystawach w spichlerzach zgromadzono również pokaźne kolekcje makiet stoczni i portów, modeli statków, pamiątek wydobytych z wraków, a także dzieł malarstwa marynistycznego. Jest co oglądać.
Statek – Muzeum SS Sołdek
Po wyjściu ze spichlerzy trafiłam od razu na pokład słynnego Sołdka. Jak można przeczytać na muzealnej tablicy informacyjnej, to pierwszy po II wojnie światowej polski pełnomorski statek towarowy zwodowany w Stoczni Gdańskiej. W trakcie 31 lat służby odbył 1479 rejsów, przewożąc ponad 3,5 t ładunku i zawijając do ponad 60 portów. Wodowanie odbyło się 6 listopada 1948 roku, a pierwszy rejs zaczął się 21 października 1949 roku. Po uroczystym podniesieniu bandery w Szczecinie, Sołdek popłynął z ładunkiem węgla do belgijskiej Gandawy.
Podczas zwiedzania statku turyści poznają wiele ciekawostek również na temat życia codziennego 28-osobowej załogi. Nie zabraknie okazji do oględzin kajut, maszynowni i kotłowni, urządzeń przeładunkowych, wyposażenia ratunkowego, a także do zakręcenia kołem sterowym czy podziwiania historycznego serca Gdańska z perspektywy dziobu.
Ośrodek Kultury Morskiej
Po pożegnaniu z Sołdkiem, przedostałam się mostkiem na drugi brzeg Motławy, by zwiedzić nowoczesny Ośrodek Kultury Morskiej, który również stanowi oddział Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Na zwiedzających czekają tam m.in. tradycyjne łodzie z różnych zakątków świata oraz ekspozycja o rozwoju morskiej energetyki wiatrowej na Morzu Bałtyckim. Najmłodszym turystom powinno natomiast spodobać się zwłaszcza na interaktywnej wystawie, gdzie mogą wcielić się symbolicznie w kapitana statku, nauczyć alfabetu Morse’a, sterować statkiem i łodzią podwodną czy dokonać przeładunku towarów w porcie. Nauka poprzez dobrą zabawę gwarantowana.
Żuraw
Zaledwie kilka kroków dalej stoi prawdziwy symbol Gdańska, czyli dawna brama miejska i dźwig portowy Żuraw. Jak można przeczytać na stronie internetowej Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku, współczesny murowano-drewniany Żuraw znacznie różni się od drewnianego dźwigu portowego wybudowanego pierwotnie w tym miejscu. Najstarsza wzmianka o nim pochodzi z 1367 roku. Drewniany dźwig spłonął w 1442 roku. Następnie w latach 1442-44 wzniesiono nowy, składający się z dwóch murowanych baszt z drewnianym mechanizmem wyciągowym. Żuraw należał do miasta, a administrowanie nim było zadaniem mistrza dźwigowego.
W XIX wieku Żuraw utracił znaczenie jako dźwig portowy. Potem wykorzystywano go m.in. do stawiania masztów na statkach wiślanych czy wynurzania ruf statków z napędem mechanicznym. Po śmierci w 1858 roku ostatniego mistrza dźwigowego, w basztach zadomowili się nowi lokatorzy. Otwarto wtedy m.in. wytwórnię pantofli i zakład fryzjerski.
Podczas II wojny światowej drewniana część konstrukcji spłonęła, a z ceglanej pozostało około 60 proc. W 1956 roku opracowano dokumentację rekonstrukcyjną, a następnie rozpoczęto odbudowę obiektu. Od 1962 roku był on siedzibą Muzeum Morskiego w Gdańsku, a od 2013 roku stanowi jeden z oddziałów Narodowego Muzeum Morskiego.
W 2024 roku otwarto w Żurawiu nową wystawę stałą „Złoto za zboże. Morska potęga Gdańska”, którą koniecznie chciałam zobaczyć. Już na samym wejściu wita wirtualny przewodnik – gdański kupiec i armator Hans Kross, który w XVII wieku uzbierał w Gdańsku swoją fortunę, a później ją stracił. To właśnie on towarzyszy turystom podczas całego pobytu w Żurawiu. Przemierzając kolejne sale, można dowiedzieć się więcej m.in. o tajnikach nawigacji przy wpływaniu statkiem do portu, rodzajach przywożonych do Gdańska towarów, niezbędnych opłatach, procedurach transakcyjnych w komorze palowej, dawnych technikach budowy statków oraz sposobach spędzania wolnego czasu w historycznej tawernie z XVII wieku. Prawdziwą wisienkę na torcie stanowi potężny mechanizm dźwigowy zbudowany z sześciometrowych kół deptakowych, który można z bliska obejrzeć.
Trójwymiarowe technologie, ruchome hologramy, mapping 3D, ekrany panoramiczne i stanowiska interaktywne sprawiają, że wystawa trafia zarówno do młodszych, jak i starszych turystów. Moim zdaniem przenosiny do świata gdańskich kupców to obowiązkowy punkt wizyty w stolicy Pomorza.
Dodaj komentarz