Figueres
Miasto surrealizmu
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Figueres – katalońske miasto – znane jest z muzeum zabawek, ale przede wszystkim z faktu narodzin, śmierci i pochówku ikony surrealizmu na świecie – Salvadora Dali (1904-89) i z jego Teatro-Museo Dali.
Teatro-Museo Dali to odbudowany po zniszczeniach wojny domowej w Hiszpanii teatr według pomysłu i aranżacji samego mistrza. Z czasem budynek rozbudowano o dodatkową wieżę zwaną na cześć ukochanej żony Torre Galatea. Tutaj też, zgodnie z jego wolą, w krypcie pod dawną sceną, złożono prochy Salvadora Dali. Z daleka widoczna budowla zwraca uwagę ceglanym kolorem długiego muru, na którym w geometrycznym porządku przyklejono sztukaterie imitujące charakterystyczne katalońskie chlebki. Szczyty zdobią atrapy ogromnych jaj. Elementy te występują i w innych miejscowościach Katalonii, gdzie odcisnął swe piętno Dali.
Trzeba zobaczyć, żeby doświadczyć
Muzeum jest galerią wystawienniczą prac przede wszystkim samego Salvadora Dali, ale również jego przyjaciół. Nie miejsce na omawianie pokazanych eksponatów; tu współgra ze sobą wszystko – przedmiot, sposób ekspozycji, instalacja czy zaskakujące zestawienie. Jak to w surrealizmie – trzeba zobaczyć, żeby doświadczyć. Ogląda się najbardziej znane dzieła mistrz, jak słynna „Deszczowa taksówka” z rzeźbą królowej Ester na masce, obrazy, rzeźby i biżuterię. Sama architektura budynku jest już dziełem sztuki i wynikiem nieokiełznanej fantazji twórcy. Nawet najwięksi sceptycy z muzeum wychodzą pod wrażeniem zetknięcia z geniuszem wielkiego formatu.
I nagle – zupełna asceza
Zmęczona upałem, po zwiedzeniu wystawy wstąpiłam do sąsiadującego XIV-wiecznego kościoła Sant Pere. Byłam zainteresowana bardziej odpoczynkiem niż zwiedzaniem – a tu następne przeżycie na miarę efektu surrealistycznego. Z zalanego słońcem placyku wchodzi się do ciemnego, gotyckiego pomieszczenia, gdzie jedynie punktowe oświetlenie podkreśla co ciekawsze detale. Niesamowite jest wrażenie wypływające z kontrastu nastrojów – z jednej strony najbardziej ekscentryczna sztuka… i nagle zupełna asceza. To chyba ostatni, a niezamierzony popis Salvadora.
Zapłakane putta
W pobliżu ołtarza głównego znajduje się kaplica Matki Boskiej Bolesnej (Dolores), a właściwie Pieta. Matka Boża, na wzór iberyjski ubrana w aczkolwiek królewskie, ale żałobne szaty, pochyla się ze zbolałą twarzą nad ciałem Syna. Takie przedstawienie znane jest z wielu innych wizerunków. Ale tej grupie towarzyszą zapłakane aniołki. Te małe zrozpaczone putta są chyba najbardziej przejmującym i dodającym dramatyzmu elementem sceny.
* * *
W Figueres zderzenie tak różnych emocji zrobiło na mnie największe wrażenie.
PS.
Zauważyłam ostatnio w polskich kościołach coraz liczniejsze figury ubierane w szaty z materiału na modę z Hiszpanii. Są to przeważnie figurki Dzieciątka Bożego.
Najciekawszy jednak w muzeum jest gwasz z 1933 r pod tytułem ?Twarz Mae West, która może posłużyć jako mieszkanie?. Włosy są kotarami, oczy ? obrazami, nos jest kominkiem, a usta ? sofą. To wszystkio tworzy obraz, gdy patrzymy z podestu. Aby jednak na niego wejść, trzeba odstać w kolejce. Ale warto!
Odbiór sztuki to rzecz nader indywidualna. Dla mnie największym przeżyciem była zaskakująca aranżacja muzeum i zestawienie eksponatów – budowanie nastroju różnych pomieszczeń. Myślę, że gdyby ta sama wystawa była pokazywana w tradycyjny sposób odbiór byłby o wiele słabszy.