Poczdam
Letni pałacyk Fryderyka Wielkiego

Jednokondygnacyjny pałacyk był pomysłem króla, pomysłem, który zdał egzamin krajobrazowy, wręcz malarski. Swoją lekkością nie przytłacza spadających tarasów, dopełnia je. Wyważone proporcje i elegancka prostota robią wrażenie.
fot: Halina Puławska
Poczdam. Letni pałacyk Fryderyka Wielkiego
Król stworzył dla siebie warunki pozwalające mu pracować czyli wykonywać swoje monarsze obowiązki i w równej mierze oddawać się ulubionym zajęciom: lekturze, pisaniu i muzyce.
Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Kroniką ich wzajemnych stosunków w różnych latach jest trwająca 42 lata korespondencja. Wolter stał się kłopotliwym gościem po trzech latach. Wdał się w mętne interesy finansowe, a po dworze krążyły wieści, świadczące o jego nielojalności wobec króla. Fryderyk wiedział o tym. Podsumował to stwierdzeniem, które przeszło do historii, Woltera ubodło i nigdy o tym nie zapomniał: „cytrynę się wyciska, a łupinę wyrzuca”. Wyjeżdżającemu z Prus Wolterowi odebrano na granicy z iście policyjną nadgorliwością, na polecenie Fryderyka, niepublikowane teksty króla. Oburzony Wolter rozpowszechniał przez lata opis swych perypetii i złośliwe opinie pod adresem Fryderyka, z aluzjami tyczącymi m.in. jego wstrzemięźliwości wobec kobiet.

Nie doszło do absolutnego zerwania stosunków, ale już nigdy nie były one serdeczne. Po śmierci Woltera Fryderyk Wielki napisał na jego cześć swoją najlepszą mowę pogrzebową, odczytaną na uroczystym posiedzeniu Akademii w Berlinie ku czci filozofa 26 listopada 1778 r. Napisał o nim m.in., że był jedynym narzędziem swego losu i swej reputacji. Ostatnim z wielkich przy stole biesiadnym był encyklopedysta Jean Le Rond d?Alembert. Nie czuł się dobrze w Prusach, z których wyjechał po dwóch miesiącach, nie przyjmując kierownictwa Akademii Berlińskiej. Był to już schyłek najpiękniejszych dni Sanssouci.

Razem z wielkim monarchą

Fryderyk Wielki był nieprzeciętną postacią, wybitnym władcą i intelektualistą. I był wyjątkowo pracowity. Pisał, komponował, grał na flecie. Jego spuścizna literacka jest ogromna i różnorodna: szczególnie cenne są jego dzieła historyczne. Był niestrudzonym epistolografem. Wszystkie ważne dla niego teksty pisał w języku francuskim, który uważał za jedyną godną formę wypowiedzi. Kultywował francuską kulturę literacką. Nie dziwi zatem, że właśnie jej przedstawicielami się otaczał. W języku francuskim prowadził dysputy, konwersację, w której jak się ocenia, osiągnął wyjątkowe mistrzostwo. Prowadził ją lekko i dowcipnie, złośliwie i szyderczo, aluzyjnie. Przekształcał ją czasem, prowadząc z „wnikliwością kwestionariusza” (St. Salmonowicz) w rodzaj zabójczego egzaminu. Stwarzał pozory równości w konwersacji, przywoływał swych rozmówców do porządku, gdy zapominali z kim mają do czynienia. Dieudonné Thiebéault, długoletni dworak Fryderyka, tak pisał o tym w swoich wspomnieniach: Fryderyk lubił, by wydawało się, że zapomina o swej królewskiej godności podczas konwersacji, jednakże pod cichym warunkiem, że inni o tym nigdy nie zapominają.

* * *

Gdy patrzy się na pałacyk Sanssouci czyż nie słychać echa legendarnych biesiad…

Warto wiedzieć

* Cytaty pochodzą z książki  Stanisława Salmonowicza „Fryderyk II”.
* Pałac Sanssouci został w 1990 roku wpisany na listę UNESCO.

Czytaj dalej - strony: 1 2 3

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij