Rowy
W stronę Ustki w stylu nordic walking
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Co można powiedzieć o zimowej wędrówce brzegiem Bałtyku z Rowów do Ustki? Idzie się, i idzie, i idzie. 17-18 kilometrów. W wydaniu nordic walking zajmie to około trzech-czterech godzin. Z przerwami na fotografowanie, bo i brzeg, i morze, zaskakują widokami co krok.
Rowy to nadmorska wieś letniskowa u ujścia rzeki Łupawy z małym portem rybackim. Ważny punkt na letniej mapie wybrzeża Bałtyku miedzy Łebą i Ustką. Miejscowość letniskowa, ale nie zimowiskowa. Szeregi większych i mniejszych pensjonatów sprawiają zimą dziwne wrażenie: trochę jak wymarłe miasto. Startuję sprzed (zamkniętego, mimo że to niedzielny poranek) kamiennego kościoła pw. Apostołów Piotra i Pawła. Idę w stronę portu, nie spotykam po drodze nikogo. Nie znajduję też sklepu, by kupić flaszkę wody na drogę. Tylko w samym porcie kilku facetów łapie rybę. Zostawiam port, idę nad morze. Wstaje zimowy dzień. Jeszcze trochę ponuro, ale prognozy zapowiadają pogodę.
Rury na plaży i ochrona krajobrazu
Przy portowym falochronie dziwna kompozycja rur. Te rury służą chyba pompowaniu piasku wydobywanego w kanale portowym i wyrzucanie go na plażę. Zresztą – kompozycja rur sprawia wrażenie, jakby była w trakcie demontażu. Kąpielisko Rowy Zachód (latem, teraz to tylko morski brzeg) ma łączną długość linii brzegowej 400 metrów i cztery zejścia na plażę. I cztery osoby (jedną z psem) udało mi się spotkać na tym odcinku. Dalej nie było już nikogo… Zachodnia część miejscowości Rowy i odcinek morskiego brzegu na zachód od Łupawy (od ul. Bałtyckiej) zostały objęte obszarem chronionego krajobrazu „Pas Pobrzeża na Wschód od Ustki„. Spoglądam w dal… Ponad klifem widzę kilka znanych już mi punktów orientacyjnych: wieżę obserwacyjną w Orzechowie, dymiące kominy w Ustce… Gdzieś między nimi Ustka-uzdrowisko – cel mojej wędrówki.
Pusta plaża i poławiacz bursztynu
Mijam położone za pasem zalesionych wydm miejscowości Dębina i Poddąbie. Na brzegu ich istnienie wyznaczają zejścia na plażę. To także letniska, zaludniające się w sezonie. Teraz na piasku nie ma nawet śladów stóp. Brzeg morski to wznosi się, to opada. Łagodne wydmy w Rowach tu przybierają postać klifu. Plaża to szeroko wchodzi w morze, to znów morze prawie dotyka urwiska. Spływające z klifu strumyczki rzeźbią w zmrożonym piasku, sople lodu oblepiają spadłe do wody gałęzie drzew. Przez chmury przeziera słońce. Dopiero w pobliżu Orzechowa na plaży pojawia się pierwsza postać. Poszukiwacz bursztynu. W gumowych, wodoodpornych ubraniach wchodzi do morza i specjalną siatką wyławia kupy glonów i patyków. Potem przeszukuje zwały morskiego śmiecia. Zatrzymuję się, przyglądam. Tym razem nic nie znalazł.
Spacerowicze i golasy
W Orzechowie muszę porzucić linię brzegu. Do Bałtyku wpływa tu rzeczka Orzechówka, za szeroka, by przejść ją zimową porą. Wzdłuż jej brzegów idę do mostu w środku wsi, wracam na plażę. Stąd do Ustki niespełna pięć kilometrów. Do rzeki, nie dalej, docierają najzawziętsi spacerowicze-kuracjusze. Tu już robi się tłoczno. W niedzielne słoneczne południe mnóstwo ludzi wyległo na plażę. Grupki gapiów gromadzą się tam, gdzie kąpią się morsy.
Dla mnie zimowe spacery nad morzem są stałą zimową rozrywką. Nie jeżdżę na nartach, ale długie wycieczki wzdłuż morza są tym na co czekam przez cały rok!
W tym rejonie wybrzeża nie ma tablic z wielojęzycznymi nazwami miejscowości ? mieszkają tu Polacy. Ale warto pamiętać, że to historyczne Kaszuby, a tereny te do 1945 roku należały do Niemiec. Wymienione powyżej miejscowości mają więc swoje kaszubskie i niemieckie nazwy. W tych nazwach zapisana jest historia
po polsku – po kaszubsku – po niemiecku
Rowy – Rowë – Rowe
Dębina – D?bënô albo Szënodo – Schönwalde
Poddąbie – P?dd?bié – Neu Strand
Orzechowo – Frihof – Freihof
Ustka – ?skô – Stolpmünde