Supraśl
U Pana Boga w ogródku

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Do Supraśla wybrałam się specjalnie dla Muzeum Ikon, ale zachwyciło mnie wszystko. Już wjazd do miasta od strony Białegostoku rzuca na kolana widokiem potężnego zespołu klasztornego z cerkwią obronną pod wezwaniem Zwiastowania NMP. A im dalej, tym miejsc niezwykłych i wyjątkowych jest więcej.
Historia Supraśla zaczyna się około 1500 roku. Według legendy mnisi z pobliskiego Gródka, po długich modlitwach, puścili z biegiem rzeki Supraśl drewniany krzyż z relikwiami. Miejsce, gdzie krzyż się zatrzyma, miało najlepiej nadawać się na klasztor. Założycielem i głównym fundatorem monasteru supraskiego był marszałek Wielkiego Księstwa Litewskiego Aleksander Chodkiewicz.
Prawosławny monaster stał się ważnym ośrodkiem kulturalnym. Zakonnicy zgromadzili m.in. bogatą bibliotekę z cennymi drukami i rękopisami (Kodeks supraski z XI-XII w.). W 1609 r. monaster został zbrojnie zmuszony do przyjęcia unii brzeskiej (1596), a klasztor stał się ośrodkiem kulturalnym i religijnym unitów. W 1695 r. uruchomiono przyklasztorną drukarnię, a w 1711 pierwszą we wschodniej Polsce papiernię. Tłoczono tu książki świeckie po łacinie i po polsku oraz książki religijne w języku starocerkiewnosłowiańskim. W drukarni ojców bazylianów w Supraślu po raz pierwszy na ziemiach polskich wydrukowano znane chyba każdemu „Podróże Guliwera” Jonathana Swifta.
Dzieje klasztoru są burzliwe i skomplikowane. Dzisiaj należy do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Prowadzone są prace konserwatorskie i remontowe, odbudowywana jest Cerkiew Zwiastowania NMP.
Ciekawym zabytkiem z przełomu XIX i XX w. jest Pałac Bucholtza, jednego z fabrykantów włókienniczych, którzy w XIX w. przybyli do Supraśla. Budując okazałą rezydencję spóźniał się często z wypłatą dla budowniczych. Podobno jeden z majstrów przeklął go. Dokładnie rok po zakończeniu prac Bucholtz spadł z konia, a pozornie niegroźne obrażenia zakończyły się jego śmiercią. Wdowa po fabrykancie odsprzedała fabrykę Samuelowi Citronowi, zostawiając sobie tylko pałac. Jej niechęć do nowego właściciela była tak duża, że kiedy w 1905 r. w fabryce Citrona wybuchł strajk, Bucholtzowa nakazała własnej służbie donosić strajkującym jedzenie i napoje. Obecnie w pałacu mieści się Liceum Sztuk Plastycznych im. Artura Grottgera.
Kolekcja ikon w supraskim muzeum jest rzeczywiście imponująca. A wiecie skąd pochodzą? Z rekwizycji! To są ikony (jeśli nie wszystkie, to przynajmniej większość) odebrane przemytnikom dzieł sztuki na granicy. Jednym słowem – z importu… Uzbierało się tego sporo, całkiem sporo…
A kiedy ja byłam w muzeum ikon, pani przewodniczka najpierw obraziła się, że zebrała się grupa (przypadkowych ludzi) i że chcą zwiedzać. Miała nadzieję, że może będziemy chcieli bez przewodnika… Ale nie. Wszyscy solidarnie zgodzili się zrzucić po złotówce czy dwie, żeby nam opowiedziała. No trudno… zaczęła opowiadać. Z niechęcią znaczną, jeśli nie ze złością… A pytania?
Bezpieczniej było nie zadawać, bo chyba by ugryzła… Mam nadzieję, że tylko wstała lewa nogą, bo jeśli aż tak nie lubi swojej pracy – to jej współczuję!