Brambrüesch
Kolejką w górę, na hulajnodze w dół

Autorka: Anna Ochremiak
Wypożyczymy trójkołowe hulajnogi zwane tu bikeboardami. Czeka nas pięciokilometrowy zjazd do położonej czterysta metrów niżej stacji przesiadkowej. Do Chur, stolicy szwajcarskiego kantonu Gryzonia, wrócimy kolejką, bo zjazdu w dolinę nie ma.
fot: Anna Ochremiak
Brambrüesch. Kolejką w górę, na hulajnodze w dół
Szybki zjazd piękne widoki: niebieskie niebo, białe już tu i ówdzie góry, zielona jeszcze trawa. Nie wiadomo, cieszyć się pędem, czy fotografować... Krowy się pasą, czerwona gondolka wiezie kolarzy do góry ? poznajemy to po zaczepionych na zewnątrz rowerach.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Wsiadamy do kolejki na samym skraju starówki w Chur, stolicy szwajcarskiej Gryzonii (Graubünden). Do stacji jest tylko kilka minut pieszo od staromiejskiej bramy.

Wagonik szybko i stromo wiezie nas w górę, z okien roztacza się panorama miasta i otaczających je pasm górskich. Widać katedrę, zamek, skrajem starego miasta płynie Ren.

Kolejki, gondolki, wyciągi

Szybko osiągamy stację przesiadkową Kanzeli na wysokości 1170 metrów. Pokonaliśmy strome zbocze alpejskiej doliny: tu, wyżej spadek stoku jest łagodniejszy, rozpoczynają się przedzielone paskami lasu hale z porozrzucanymi to tu to tam pasterskimi  szałasami i domkami letniskowymi. Zamieniamy nowoczesny wagonik na kilkuosobowe, starożytne już dość gondolki. Dojeżdżamy na Brambrüesch – 1584 m n. p. m.  To rozległe plateau – taras pod alpejskim grzbietem. Jest tu stacja wyciągów narciarskich, które obsługują stoki schodzące z Dreibündenstein, najbliższego szczytu o wysokości 2200 metrów. W sumie jest tu około 20 km tras. Ale jest początek października więc oglądamy tylko nieczynne wyciągi.

Wielkie piknikowisko

Na rozległym wypłaszczeniu pasą się krowy, owce. Jest tu hotel, jakieś pensjonaty, chyba prywatne dacze, restauracja, która prowadzi osiadły w Szwajcarii Austriak. Kuchnia regionalna, skusiłam się na pizokel (kluski  podobne do naszych kopytek) z kawałkiem mięsa w sosie borowikowym… Duży plac piknikowy zagospodarowała szkolna klasa. Brambrüesch jest popularnym celem szkolnych wycieczek, a ponoć  raz w roku na wielki piknik zbierają się tu wszystkie  dzieci z całej gryzońskiej stolicy. Taka lokalna tradycja.

Bikeboard, czyli hulajnoga

Idziemy do Alpen Bike Parku, tu wypożyczymy trójkołowe hulajnogi zwane tu bikeboardami. Pięciokilometrowy zjazd do położonej czterysta metrów niżej stacji  przesiadkowej kolejki Kanzeli. Do samego miasta zjazdu nie ma, za stromo, serpentynami pnie się tylko droga dla samochodów. Nasza trasa prowadzi po części asfaltowa, po części ziemna drogą przeznaczoną dla rowerów, właśnie bikeboardów oraz  pieszych wędrowców. Szybki zjazd piękne widoki: niebieskie niebo, białe już góry, zielona jeszcze trawa. Nie wiadomo, cieszyć się pędem, czy fotografować… Krowy się pasą, czerwona gondolka wiezie kolarzy do góry – poznajemy to po zaczepionych na zewnątrz rowerach. Inna ekipę – freestylową – spotykamy gdzieś po drodze. Skaczą na rampach. W 2009 roku na trasach Brambrüesch rozegrano  mistrzostwa Szwajcarii w kolarstwie górskim.

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij