Quedlinburg
Kolorowe domki i romańskie mury

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Quedlinburg, czasem także Kwedlinburg. Urokliwe miasteczko położone nad rzeką Bode, tą samą która przecina pobliskie góry Harz tworząc w nich przepastne urwiska. Tylko patrzeć, jak będzie świętować 1100 lat istnienia, bo pierwsza o nim wzmianka pochodzi z 922 r.
Ładne, kolorowe domki z muru pruskiego gęsto zapełniają tutejszą starówkę. Pastelowe barwy pocięte brązową kratą, czerwone dachy, kwiaty w oknach, kute szyldy nad drzwiami i kocie łby na ulicach. Spośród aż 1300 zabytkowych domów o budowie szachulcowej, zręby tych najstarszych postawiono już w XVI w.
Szczęśliwie się opamiętali
Spacerując dziś wąskimi uliczkami czy posiadując na rynku trudno dziś uwierzyć, że choć miasto nie ucierpiało w czasie wojny, to enerdowskie władze chciały starówkę po prostu wyburzyć. Dlaczego? Otóż nieremontowane za komuny domy zaczęły się sypać, a ludzie nie chcieli w nich mieszkać. Liczne budynki gospodarcze, służące przez wieki produkcji i handlowi nasionami – w tej dziedzinie Quedlinburg specjalizował się od XVIII wieku – stały puste, bo nasiennictwem zajęły się państwowe kombinaty. Starówka powoli się wyludniała.
Enerdowscy decydenci uradzili więc – zgodnie z własna estetyką – urządzić paradny plac otoczony „nowoczesnymi” budynkami z wielkiej płyty. Na szczęście zbrakło kasy, potem przyszło opamiętanie. Do ratowania historycznych budynków zabrano się w końcówce lat 70, przy wydatnym udziale PKZ-ów z Torunia. Na przykład nad oknem wystawowym przy Marktstrasse 2 można przeczytać: ,,renovatum durch PKZ Toruń 1977”. Po zjednoczeniu Niemiec prace ruszyły pełną parą. Do tej pory udało się poddać renowacji mniej więcej połowę zabytkowych domów. Ale są i takie, które coraz niecierpliwiej domagają się interwencji.
Jedenaście wieków temu
Czas jednak porzucić kolorowe domki i powędrować na wzgórze z katedrą i zamkiem, by zagłębić się w surowej romańskiej architekturze i mrokach średniowiecza. Cofnąć się do czasów, gdy Henryk I Ptasznik, twórca potęgi ówczesnych Niemiec, zakładał miasto. Jest on pochowany w kaplicy quedlinburskiego palatium a na jego część wszyscy mężczyźni o imieniu Heinrich (nie wiem czy nasi Henrykowie, na pewno nie panie Henryki) zwiedzają wzgórze klasztorne za darmo (normalnie 9,5 euro).
Poczytaj więcej o okolicy:
Zajrzyj na te strony:
- więcej informacji na temat niemieckich miast na stronie www.germany.travel
Także i mnie to miasto podobało się bardzo. W okolicy reklamują Wernigerode albo Goslar. Ale tam jakoś tak sterylnie, czysto. Tu w Quedlinburgu było trochę takiej ludzkiej atmosfery.