Sovintovaara
Z widokiem na wielką wodę

Jezioro Inari jest fascynujące. Na mapie ma kilkadziesiąt kilometrów szerokości i jeszcze więcej długości. Wyspa na wyspie. Właściwie archipelag. Po niedługim czasie widzimy drogowskaz w prawo – muzeum jeziora Inari? Skręcamy!
fot: Anna Michałowska
Sovintovaara. Z widokiem na wielką wodę
Opisy są na pewno nie tylko po fińsku, bo jakoś czytaliśmy. W ilu językach nie pamiętam, ale chyba po angielsku było. I były dość precyzyjne. Wiadomo, kto pierwszy na jeziorze w 1921 roku kupił silnik do łodzi, od kogo, wreszcie jakiego patentu był ów motor, przez kogo został z należytą starannością wyrobiony i do którego roku był używany...
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Sami Poarta albo jak kto woli: Bure Boahtin. Jak łatwo się domyślić ? szczególnie z drugiego napisu w narzeczu miejscowym ? przejeżdżamy przez bramę krainy Samów. 

Nocujemy nad brzegiem jeziora Inari. Wiatr jak piorun, fale jak na morzu. Odwracam kampa kratkami od lodówki do zawietrznej ? pomaga. Ale ogrzewanie włączam ? po raz pierwszy w naszej podróży.

Budzimy się świtkiem, jedziemy. Jezioro Inari jest fascynujące. Na mapie ma kilkadziesiąt kilometrów szerokości i jeszcze więcej długości. Wyspa na wyspie. Właściwie archipelag. Po niedługim czasie widzimy drogowskaz w prawo ? muzeum jeziora Inari? Coś tam przemknęło mi w głowie o takim muzeum. Skręcamy! Na zachętę mamy znak drogowy przy skręcie w żwirówkę: Uwaga, stromy podjazd. Eee, nie damy rady? Wrzucam jedynkę, obroty w okolicy najwyższego momentu ? Go!

Faktycznie stromo. Jak wyjazd z garażu pod domem albo z dolnego pokładu promu. Stromiej nawet. Nawet dużo stromiej! Gaz do dechy! Kurcze, poderwie nam przód do góry?  ze śmiechem ? nie do końca szczerym ? odruchowo robimy ?balast na przednią szybę?. Uff, wypłaszcza się? ? widoki w lusterku, w dół, na jezioro zapierają dech, ale nie odwracam się ? popatrzymy w drodze powrotnej. Po kilkuset metrach dojeżdżamy na parking przed muzeum. Jesteśmy tu sami. Gwiździ jak w Kieleckiem. Do tego jakiś drobny deszczyk. Sobie mży. Robię krótkie rozpoznanie terenu ? bilety po kilka euro ? jakaś prorodzinna zniżka na rodzinę z dwójką dzieci. Nie jest źle. Póki co ? biuro jest wymarłe ? do otwarcia mamy jeszcze 40 minut. Wyciągam mapę.

Otwierają. Wyziębła obsługa zgrabiałymi rękami wydaje bilety. Ekspozycja nas nie poraża, choć jak się przyjrzeć bliżej znajdujemy jednak ciekawe punkty. Najciekawsze są opisy. Jezioro jest bardzo ważnym ogniskiem kultury ludu Samów. Było dość licznie zamieszkałe, jego wody żywiły sporo ludzi. Eksponaty zebrane wokół to akcesoria myśliwskie oraz ich ewolucja w ciągu ostatnich stu lat. Pierwsze łodzie z silnikami spalinowymi z początku XX w. Pierwsze sanie motorowe z lat 50. I śmieszne sanie bez napędu przypominające te motorowe. Rakiety i narty do chodzenia po śniegu. Przybory do połowu ryb ? sieci, wiersze, rozmaitego rodzaju paści i pułpki na rybę i zwierzynę.

Opisy są na pewno nie tylko po fińsku, bo jakoś czytaliśmy. W ilu językach nie pamiętam, ale chyba po angielsku było. I były dość precyzyjne. Wiadomo, kto pierwszy na jeziorze w 1921 roku kupił silnik do łodzi, od kogo, wreszcie jakiego patentu był ów motor, przez kogo został z należytą starannością wyrobiony i do którego roku był używany. I to mi się właśnie spodobało, że zamiast „typowy” i „powszechnie używany w tym regionie, choć ten egzemplarz faktycznie ściągnięto z Jakucji”, są to konkretne, tutejsze wytwory. Sanie motorowe z ekspozycji można oglądać w lecie, bo w zimie są używane, znaczy ? te współczesne.

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij