Karawana dzieli się na grupy, a każda z nich idzie inną ścieżką. Jak to cudownie wygląda. Malutkie cienie odbijające się w ostatnich promieniach słońca. To jakby nasze „duchy” snuły się po wydmach...
Wielbłąd musi być na pustyni. Gdy podnosi się prostując tylne nogi (które ma chyba złożone wielokrotnie) i rzuca niespodziewającym się niczego turystą w przód, w tył i znowu w przód, krzyk sam się wydobywa z gardła. A jak miło jest zanurzyć dłoń w wielbłądziej sierści...