Zjeżdżamy na przedmieście stolicy Nepalu. Pierwsze wrażenie jest fatalne. Chaotyczna, brzydka zabudowa, masa ruder, spory ruch. Zniknęła gdzieś czystość, zadbane otoczenia domów rzucające się w oczy w mijanych wcześniej wsiach i miasteczkach...
W nepalskim Patanie mógłbym nie tylko godzinami, ale całymi dniami krążyć po jego Placu Pałacowym – Durban Sqare oraz przecinających go, wychodzących z niego lub wpadających nań ulicach i uliczkach. I podziwiać fascynujące budowle sakralne.
Według miejscowych wierzeń Dolinę zamieszkuje 100 tysięcy bogów i bóstw. Od wielkich, jak Sziwa i cały areopag hinduistyczny, do bóstw jednej wioski, wzgórza, domu, a nawet wielkich kamieni.