Podobno, nie byłem tu jeszcze o tej porze roku a tylko w zimie i na progu lata, mocnym przeżyciem jest wycieczka nim podczas wiosennych powodzi, gdy wody tej rzeki, normalnie dosyć wąskiej, rozlewają się nawet na 10-15 kilometrów.
Dziki – samce – tylko pilnują bezpieczeństwa po bokach i z tyłu. Stado przekracza dukt, po jego drugiej stronie rozpoczyna żer. Przewodniczka staje na tylnych łapach. Jestem na bezkrwawym safari w sercu Prypeckiego Parku Narodowego, na Białorusi.
Turów, miasteczko na białoruskim Polesiu, na południowym brzegu Prypeci, był w dalekiej przeszłości jednym z najważniejszych grodów i centrów staroruskiej kultury, ustępując tylko Kijowowi, ale już nie potężnym wówczas Nowgorodowi Wielkiemu i Połockowi...