W poziomie to ledwie 8,2 km, ale 292 m podejścia, 354 m zejścia – w tym przypadku zjazdów. Czasem trochę zbyt stromo na nasze umiejętności, trzeba było odpinać narty. Całe to człapanie zajęło nam więc prawie cztery godziny.
Razem w głównym ośrodku w Ramzovej jest prawie 9 km tras narciarskich, żadna nie jest oświetlona, ale są naśnieżane. Najdłuższy zjazd, z Šeráka na sam dół ma 3.3 km i 560 m różnicy poziomów.
Dojedziemy tam droga prowadzącą malowniczymi serpentynami z Jesenika do Šumperka, stromo pod górę, aż dotrzemy na najwyższą przełęcz w Czechach, przez którą poprowadzono drogę dostępną dla samochodów.
W Jesionikach jest kilkanaście ośrodków narciarskich. Wyciągów jest sporo, choć znaczna część już nie pierwszej młodości. Jest ich na tyle dużo, by w ciągu tygodniowego pobytu co dzień jeździć w innym miejscu.
Panowie ratrakowi nie bardzo przywiązują się do swych obowiązków, za to są krewcy: widziałam, jak jeden ganiał swoim pojazdem narciarza zjeżdżającego ze schroniska na Šeráku „po godzinach”. Cud, że nic się nie stało.
Kiedy pobieżnie spojrzymy na mapę, nawet taką zimową, może nam się wydawać, że te dwa centra narciarskie są podobne. Ale to nieprawda. Są całkiem różne, i różni ludzie mogą w nich szukać satysfakcji na śniegu.