Przed bufetem sporo stolików i ławek, jest nawet możliwość wypożyczenia leżaków. Tu można sobie długo siedzieć, nic nie robić i tylko patrzeć… Ruszamy szeroką ścieżką wokół grzbietu kończącego grań Masare… tak tu pięknie.
Tam gdzie tylko możliwe to wjeżdżam kolejkami. Ceny nie są aż tak wygórowane, żeby sobie na to nie pozwolić. Oszczędzam w ten sposób energię i mam o wiele więcej czasu na pobyt w górach...
Otoczenie jest fantastyczne. Białe wapienne ściany, zielone łąki i lasy, jeziora. Miasteczka są typowo turystyczne i większych zabytków tu nie ma. Jak wszędzie w regionie jest nazewnictwo dwujęzyczne i należy się do tego przyzwyczaić.