Nie codziennie na jednej pozastołecznej trasie można zobaczyć prace światowej sławy współczesnych mistrzów. Dwie wystawy dzieli 17 km, czyli 20 min. jazdy samochodem.
Za pierwszym razem była to sobota, dzień ślubów, pogoda ładna. Na dziedzińcu ruch był duży, bo zjechali się tu właściciele zabytkowych samochodów. Gdy byłam tam po raz drugi, a była to Niedziela Palmowa, pogoda brzydka – nie działo się nic.
A gdzie palmy radomskie? Znajduję jedną taką pękatą, z liśćmi tataraku. – Jaki nietypowy kształt – zagaduję sprzedawcę. – A, ciągle trzeba coś nowego wymyślać, żeby ludzie kupili – odpowiada zmęczonym głosem. Może tak się rodzi tradycja?