Architekci muzeum wykorzystali prostotę i klasyczne zasady, które charakteryzują budowle starożytne, pełne światła i matematycznej dokładności. Poza tym, tematyka zbiorów i ich wielkość determinowały przestrzenną aranżację.
Miło posiedzieć przy stoliku, spoglądając na spacerujących niemrawo po turystycznych dzielnicach westmanów i niespiesznie zmierzających w określonym, choć sobie tylko znanym kierunku ateńczyków. Może idą do pracy?
Ateny leżą na ośmiu wzgórzach. Na tym najważniejszym, choć nie najwyższym właśnie stoimy. Poniżej, na zachodzie, wzgórze Filopaposa z potężnym monumentem i Pnyks z ruinami kolejnego teatru. Na północnym wschodzie Likavitos – wyrastający nad budynkami niemal idealny stożek.
Kto był tu latem, wie, co to znaczy ateński smog. Teraz liczne parki i ogrody emanują piniowym zapachem. Nie takim gorącym, przepalonym słońcem. Świeżym, umytym po przelotnym deszczu. Jak sosnowy płyn do kąpieli.