Sceneria fajna, groźnawa taka. Niby jak zmierzch: choć słońce nisko nad horyzontem – nie zajdzie, jesteśmy już za kołem. Świeci… upiornie? Wokoło – wrzosowiska, bagna… jakby dekoracja do Psa Baskervillów.
Skąd renifery u świętego Mikołaja? Dostarczają mu ich Saamowie, lud, dla którego hodowla reniferów stanowi istotę życia. Świadczy o tym choćby fakt, że w ich języku jest około 400 słów określających renifera.
Położymy się na leżance i na wirtualnym niebie zobaczymy zorze polarną. Wejdziemy do lodowej komnaty – poczujemy, jak zimna może być polarna zima. Nie chcemy mrozić się w całości – wystarczy włożyć rękę do dziury w ścianie.