GrapaSki, niewielka stacja narciarska na stokach Grapy, sąsiadująca z Kotelnicą i Białką Tatrzańską przez rzekę, nastawiona jest na narciarstwo rodzinne oraz sportowe. Czteroosobowa kanapa i dwa orczyki obsługują cztery trasy narciarskie.
Puszczamy się w dół. Trasa saneczkowa prowadzi do Jańskich Łaźni po drodze Dzwonkowej (Zvonková cesta), po której zjeżdżano na saniach rogatych przed ponad stu laty, na długo przed tym, gdy pojawili się tu narciarze.
Nowością jest otwarta właśnie w bieżącym sezonie sześcioosobowa ławka Hofmanky Express. Kanapa jest ogrzewana, ma osłonę przeciwwiatrową i jest najszybszą tego typu kolejką w Czechach.
Z Jańskich Łaźni, ponad którymi znajduje się stacja narciarska Černá hora do Peczu pod Śnieżką można przedostać się bardzo szybko na nartach, podjeżdżając tu i tam ratrakiem. Podwózka jest bezpłatna dla posiadaczy karnetów narciarskich.
Trasa zaczyna się obok schronu na szczycie Żmijowca, przy łączniku między nartostardami B i C. Malowniczym, z widokowymi polanami, łagodnym szlakiem doprowadza do centrum Międzygórza.
I jakież było moje zdumienie, gdy rzeczywistość przerosła oczekiwania. Ośrodek Górski Czarna Góra podobał mi się bardzo, najbardziej chyba w Sudetach! No, może ustępuje Szrenicy, ale i góra tam wyższa i tradycje wiekowe.
Trasy są przyjemne, ładnie utrzymane. Przyjemność zjazdów psuła tylko beznadziejna mgła, utrzymująca się przez cały tydzień (a może i dłużej). Ale trudno winić o pogodę ośrodek narciarski.