Bitwa, a właściwie niewielka potyczka pod Płowcami, nazywana jest w historii pierwszym polskim zwycięstwem nad Zakonem. Nie było może w niej wielkiego militarnego sukcesu, ale Krzyżacy wrócili do domu. W 1931 r. w 600 rocznicę starcia usypano tu kopiec.
Nad rzeką stoją drewniane domki, rynsztoki odprowadzają ścieki wprost do Wisły. Wszystko razem składa się na klimat głębokiej prowincji, i w złym i w dobrym tego słowa znaczeniu.
Na pierwszy rzut oka poznamy, że miasto należy do innego kręgu kulturowego niż Kowno, Wilno i pomniejsze litewskie miasteczka. Bo też i nie jest to miasto litewskie.
Prawa miejskie nadał osadzie król pruski Fryderyk Wilhelm, ale prawdziwy rozwój przyniosło ulokowanie tu 1753 roku garnizonu wojskowego oraz i założenie ogromnego poligonu wojskowego.
Przetaczające się przez Mazury wojny i liczne pożary pozbawiły miasto starej zabudowy. Teraz sympatyczna secesja sąsiaduje tu z surowym neogotykiem, tu i ówdzie tylko rażą wykwity socjalistycznej myśli architektonicznej.