To unikat na skalę światową. Takiego zbioru wyrobów z drutu nie znajdziemy w żadnym innym miejscu na świecie. Dlaczego tu? Bo stąd wywodzili się druciarze, którzy tworzyli swe precyzyjnie wyplatane dzieła na całym świecie.
Starsi nadal są scaleni z przeszłością. W ich sercach jest miejsce dla przodków, dla dusz zmarłych, dla obrzędów i sacrum. Kobiety, pamiętają dawne pieśni. Śpiewają je na co dzień, przy różnych okazjach. Młodzież tych pieśni już nie śpiewa.
Park narodowy, pośrodku duże jezioro. Tak to wygląda na naszej mapie. Niestety, polskie przewodniki nader skąpo wypowiadają się na temat nieprzebytego lasu na południowo wschodnim krańcu Litwy, tuż przy białoruskiej granicy.
Fez, Maroko...Kiedy staniemy w progu bramy widać wieże – minarety najważniejszego meczetu Karaouiyne. Za chwilę traci się go bezpowrotnie z oczu. A prowadzą do niego dwie drogi: jedna gdzieś ginie zaraz na początku, idzie się więc tą, która się sama narzuca.
Barazylia jest piątym co do wielkości państwem na Ziemi. A – muszę przyznać – pierwsze z wielkich, które nie ma imperialnego zadęcia. Brazylijczycy, to pacyfistycznie nastawieni do świata obywatele. Trzeba im słońca, plaży, futbolu i samby. W naszym klimacie chyba by uwiędli.
W muzeum znajdują się ozdobione jaja kurze, gęsie, perlicze oraz bardziej egzotyczne, jak np. jaja strusie, emu, pingwinów czy mew. Są tu również miniaturowe jajeczka afrykańskiej zięby czy kolibra. Kolekcja z roku na rok się rozrasta. Liczy już ponad 1600 pisanek.
Przy ukwieconym grobie „Turki” w czerwonych mundurach, tureckich czapkach, z halabardami w ręku. Wartownicy stali nieruchomo, nie zważając na ruch dookoła: modlitwy, święcenie potraw i błysk mojego flesza.
Nie-muzułmanie ciągle jeszcze nie są w Maulaj Idris witani z otwartymi ramionami. To dumne miasto. Do mauzoleum corocznie przybywają pielgrzymki. Nie można się w nim zatrzymać na nocleg – bo to miasto święte i nie ma hotelu.
Z bocznej kaplicy, usłyszałam modlitwę przed grobem Chrystusa. A u grobu – najprawdziwsze Turki. W czerwonych spodniach z lampasem. W mundurach z wyłogami. W jednej ręce miecz, w drugiej halabarda. I broda czarna… turecka.
Najwyższy szczyt Gór Rodniańskich – Pietrosul – jest jednocześnie najwyższą górą w całych Karpatach Wschodnich. Sąsiednia Rebra i oddalony nieco na wschód stożkowaty Ineul wyznaczają najbardziej skalistą część grani. W dole, w lodowcowych cyrkach i kotłach błyszczą niewielkie jeziorka.
