Ta żartobliwa nazwa wzięła się stąd, że w uzdrowisku tym początkowo nie było żadnej bazy noclegowej dla kuracjuszy i na zabiegi musieli oni dojeżdżać z okolicznych miejscowości.
Na szczycie tym, na czesko-polskiej granicy, stały w przeszłości dwie stalowe konstrukcje telekomunikacyjne stacji przekaźnikowej. Wyremontowano je i połączono stalowym łącznikiem – mostem z tarasem widokowym.
Sławnym obiektem z metryką od XVI w. jest tu czynna do dziś jako zabytek narodowy, wpisana na Listę Dziedzictwa UNESCO, fabryka papieru czerpanego z bardzo ciekawym muzeum.
Nowy ośrodek Kouty w Jesionikach jest obecnie największym centrum narciarskim na Morawach. Znajdziemy tu pierwszą w Czechach sześcioosobową kolejkę krzesełkową i cztery trasy zjazdowe. Dwie z nich mają długość ponad 2 km.
W zawodach może wziąć udział każdy, kto odwiedzi Zlaté Hory i tutejsze muzeum górnictwa. Do najciekawszych, nieoficjalnych kategorii należą: nocne wypłukiwanie złota, wypłukiwanie złota tradycyjną kanadyjską misą i chińskim kapeluszem.
Potężny zamek, który obrali sobie za letnią siedzibę biskupi wrocławscy, powstał w XVI wieku, a jego budowę prowadził biskup Jan Thurzo. Zamek nazwano imieniem Jana Chrzciciela, patrona Wrocławia i wrocławskiego biskupstwa.
Jesenik ma też czarną historię. Było najwyraźniej siedliskiem śląskich czarownic, bo inkwizytorzy prześcigali się w ich tropieniu i zabijaniu. Palono ich tu tak dużo, że w połowie XVII wieku nie wystarczały stosy, budowano specjalne piece...
Dojedziemy tam droga prowadzącą malowniczymi serpentynami z Jesenika do Šumperka, stromo pod górę, aż dotrzemy na najwyższą przełęcz w Czechach, przez którą poprowadzono drogę dostępną dla samochodów.
W Jesionikach jest kilkanaście ośrodków narciarskich. Wyciągów jest sporo, choć znaczna część już nie pierwszej młodości. Jest ich na tyle dużo, by w ciągu tygodniowego pobytu co dzień jeździć w innym miejscu.
Panowie ratrakowi nie bardzo przywiązują się do swych obowiązków, za to są krewcy: widziałam, jak jeden ganiał swoim pojazdem narciarza zjeżdżającego ze schroniska na Šeráku „po godzinach”. Cud, że nic się nie stało.