Lotnisko w Kiszyniowie leży na skrzyżowaniu szlaków komunikacyjnych wiodących między Azją oraz Europą i jest główną bramą wjazdową dla turystów z całego świata odwiedzających Mołdawię. Znajduje się zaledwie 13 km od centrum .
Rzeka Răut przypomina tu szeroki kanion w którym płynie meandrami, tworząc dwa spore cyple otoczone skalistymi zboczami. Jeden z nich stanowi dolinkę, drugi zaś górzysty i skalisty grzbiet. Tu było miasto i klasztor.
Kiszyniów został zrujnowany w rezultacie bombardowań. Ocalało kilka cennych budynków, odbudowano inne, ale większość miasta zapełniła architektura socrealistyczna. Ale jest dobrym punktem wypadowym do zwiedzania Mołdawii.
Ta winnica tradycyjnie nazywana jest wzorem francuskich winiarzy „chateau”. A więc zajmuje się całym cyklem produkcji markowych win od winnicy, poprzez zbieranie winogron i ich przetwarzanie w wino, jego leżakowanie w beczkach oraz butelkowanie i sprzedaż.
Niemal pośrodku tego memoriału stoi smukła, ładna kaplica prawosławna. Nieco z boku pomnik „Obrońców Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej, ludności cywilnej, zmarłych od ran i zaginionych bez wieści w mieście Bendery podczas Agresji Nacjonalistów Mołdawskich”.
Korzystamy z usług mołdawskiego biura podróży, które za 12 euro od osoby organizuje jednodniowe wycieczki do zbuntowanej prowincji. Nocleg w niej nie wchodzi w grę, wymaga bowiem uzyskania zgody naddniestrzańskiej milicji...
To zbuntowana prowincja Mołdawii, jeden z zapalnych punktów we współczesnej Europie. Może zbyt wiele uwagi poświecam przeszłości tego regionu, ale o większości tych faktów potencjalny turysta nie przeczyta w żadnym przewodniku...
Pod nazwą Chateau Vartely wytwarza się 10 rodzajów win markowych znanych w świecie gatunków. Tutejsze wina są eksportowane także do Polski. Uczestniczyłem w ich degustacji i chociaż nie jestem znawcą win, smakowały mi.
Na zwiedzenie wszystkich sławnych mołdawskich winnic i wytwórni wina nie wystarczyło mi czasu. Byłem jednak w Krikowej. Są w niej setki hektarów winnic, a także sławne piwnice. Co prawda „zaledwie” o długości150 km, ale jakie!