Na moście nad cieśniną Saltstraumen stajemy w samą porę. Mamy szczęście: księżyc dzisiejszej nocy był w pełni, Maelstrom jest efektowny. Woda z prędkością 20 węzłów przeciska się przez zwężenie fiordu.
Lód na skraju jęzora jest szaro-bury. Zaśmiecony odłamkami skalnymi, pyłem. Im wyżej, im głębiej lodowego pola, tym staje się bielszy, czystszy, aż niebieski. Słońce topi jego powierzchnię. W głębokich szczelinach płyną potoki wody.
W recepcji zasięgamy języka. Wycieczki na najwyższy szczyt Skandynawii przewodnicy prowadzą stąd dwa razy dziennie. Nazajutrz też. – Bez przewodnika nie można? – Nie. Droga przez lodowiec, trzeba mieć sprzęt – nie puszczą.