La Boca była kiedyś najbiedniejszą i najniebezpieczniejszą częścią miasta. Poniekąd dalej jest. Wystarczy jednak skręcić w nieodpowiednią boczną uliczkę, żeby poczuć na własnej skórze złą sławę tego miejsca.
Taksówkarz okazuje się synem polskich imigrantów, wiec cała droga mija nam na rozmowie – miksujemy polski, hiszpański i angielski. To spotkanie potraktowałam jako dobry zwiastun w podroży, bo przecież spotkałam prawdopodobnie jedynego polskiego taksówkarza w całej Argentynie…
Na pozór wszystko jest tak, jak zawsze. Jest stajenka, Maryja i Józef pochylają się nad nowonarodzonym dzieckiem. Przed stajenką przesuwa się szpaler gości. Trochę sztywni, przechodzą gdzieś nie zwracając uwagi na leżące w żłóbku dzieciątko.
„Blubry Starego Marycha” były trwającą zaledwie kwadrans audycją nadawaną w niedzielne przedpołudnia w lokalnej gwarze, podczas której tytułowy Stary Marych opowiadał o wydarzeniach ostatnich dni.
Już na lotnisku witają nas uśmiechnięci tubylcy w tradycyjnych strojach. Mężczyźni w zawieszonych na biodrach brązowych chustach i kolorowych kwiecistych koszulach, kobiety w wielobarwnych sukienkach przypominających worki i wzorzystych turbanach. Nakładają nam naszyjniki z malutkich muszelek...
Mało kto wie, że popularne także w Polsce całowanie pod jemiołą przyszło do innych krajów właśnie z Wielkiej Brytanii. Warto zapamiętać, że liczba możliwych do oddania pocałunków jest ograniczona do liczby owoców znajdujących się na jej gałązkach.
Festyn Bankside Frost Fair w Londynie (od 12 grudnia) to echo czasów, kiedy dawno temu Tamiza zamarzała, a londyńczycy świętowali ślizgając się na lodzie. Obecnie festyn organizuje się przy trasie spacerowej nad rzeką.
Początek sezonu tradycyjnych zimowych wyprzedaży w Londynie przypada na drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Przed sklepami ustawiają się wtedy kolejki najbardziej zagorzałych amatorów okazyjnych zakupów.
Nasi przodkowie, obchodzili ten wyjątkowy czas również w sposób, z którego emanowała specyficzna tajemniczość, charakterystyczna dla kontaktów z innego rodzaju istnieniami. Starym pogańskim zwyczajem było przywdziewanie masek...
Bukareszt wspominam zawsze ciepło. Nie musi się silić na zyskanie miana Paryża Wschodu, czy innej metropolii. Wystarczy, że uda się Rumunom zachować i wyeksponować zdobycze własnej kultury i historii, nawet tej obciążonej bolesnymi wydarzeniami i jałowością życia w drugiej połowie minionego wieku...
