Wynajęłyśmy grand taxi na całe popołudnie i dzięki temu udało się nam co nieco zobaczyć. Kierowca był uprzejmy, rozmowny, opowiadał, zatrzymywał się w ciekawych widokowych punktach, zawiózł nas do Groty Herkulesa i na Przylądek Spartel – jedynych atrakcji tego nieturystycznego miasta.
Drzewka są niewiele od nas wyższe. Jeziorko obok nie nosi żadnych oznak obecności człowieka. Krystalicznie czysta woda, na brzegu zwalony pień. Miękki wysoki mech sprawia wrażenie, jakby nie rósł na stałym podłożu. Nie mam pewności jak to działa.
Największa atrakcją Tafraoute w Maroku jest jego położenie. Leży na wypłaszczeniu, na skraju doliny Ameln, od północy ograniczonej masywem Dżebel al-Kest, od południowego wschodu potężnym Adrar Mqorn. Nagie, różowe, prawie pionowe ściany ostro kontrastują z wiosenną zielenią zalewającą dno doliny.
Wśród mieszanego lasu rozrzuconych jest kilkanaście skalnych ostańców piaskowca. Ten rodzaj skały, od pobliskiego miasteczka przybrał nazwę ciężkowickiego. Dlaczego miasto skamieniało? Legend jest kilka, ale wszystkie mówią jedno: to kara za grzechy jego mieszkańców.
Mając tylko kilka dni na pobyt w górach, to właśnie Popadię postanowiliśmy zdobyć. Nie bez znaczenia była legenda, która mówi, że słynny wschodniokarpacki zbójnik Dobosz porwał piękną żonę popa i na tym właśnie szczycie – zabił.
Drwęca jest najdłuższym rezerwatem przyrody w Polsce. I jedyną tak długą rzeką, której cały bieg, od źródeł koło Drwęcka na Wzgórzach Dylewskich, po ujście powyżej Torunia, podlega ochronie. To rezerwat ichtiologiczny.
Dookoła jeziora Gopło prowadzi szlak rowerowy. Tylko na mapie, niestety. W terenie będziemy trzymać się znaków szlaku pieszego, a najlepiej własnego rozumu, bo ani znakom, ani mapie wydanej przez Park ufać nie można - poprowadzą nas w buraki.
Nie trzeba się spieszyć. Wszystko wskazuje na to, że ekolodzy wygrali batalię o ochronę przyrody w dolinie Rospudy. Via Baltica ominie tutejsze bagna i pobiegnie polami przecinając rzekę w pobliżu wsi Raczki.
Bagna biebrzańskie zasłynęły w Europie jako doskonałe miejsce dla ptaków i ich obserwatorów. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że zainteresowanie to przyszło do nas z zagranicy...
Chorzy korzystają z szeregu nowoczesnych zabiegów leczniczych, ale – niestety – nie mogą korzystać z sanatoryjnych „leżalni” – drewnianego podcienia, pod którym kiedyś pacjenci zażywali świeżego powietrza.
