To tu, w pobliżu źródeł rzeki Siem Reap w Kambodży, znajdowało się najważniejsze w imperium Khmerów sanktuarium hinduistyczne oraz miejsce kultu jego bogów: Sziwy i Wisznu. Odkryto je dopiero w roku 1969!
Główną tutejszą atrakcję stanowi jednak pagoda Kayuktan wzniesiona na wyspie pośrodku nurtu rzeki Pago. O długiej nazwie wypisanej w przystani odpływających do niej łódek po birmańsku i angielsku: Kyaik Hmaw Won Yele Pagoda Kayuktan. Świątynia ta bardzo ładnie wygląda z brzegu rzeki.
Niektórzy twierdzą, że to pozostałość drawidyjskich religii, wchłonięta później przez hinduizm. Inni, że to kulturowy zawór bezpieczeństwa, który pozwala najniższym klasom w Indiach wyrazić swoje niezadowolenie.
Zjeżdżamy na przedmieście stolicy Nepalu. Pierwsze wrażenie jest fatalne. Chaotyczna, brzydka zabudowa, masa ruder, spory ruch. Zniknęła gdzieś czystość, zadbane otoczenia domów rzucające się w oczy w mijanych wcześniej wsiach i miasteczkach...
Sceny te jeszcze przed kilkudziesięciu laty uważane za szokujące, nie mają jednak niczego wspólnego z europejskim pojęciem pornografii. Nawet, gdy przedstawiają seks grupowy... Dwa zespoły świątyń wpisano na listę UNESCO.
Kąpiel w świętej rzece, według wierzeń hinduistycznych, zmywa grzechy nie tylko pątnika, ale sześciu pokoleń jego przodków. Stąd kto może, przybywa nie tylko nad świętą rzekę, ale właśnie do najbardziej świętego miejsca nad jej brzegami – miasta Benares.
W nepalskim Patanie mógłbym nie tylko godzinami, ale całymi dniami krążyć po jego Placu Pałacowym – Durban Sqare oraz przecinających go, wychodzących z niego lub wpadających nań ulicach i uliczkach. I podziwiać fascynujące budowle sakralne.
Im bardziej zagłębiam się w wąskie uliczki Bhaktapuru w Nepalu, zwanego obecnie oficjalnie (chociaż nazwę tę stosuje się jeszcze rzadko) Bhadgaunem, tym średniowiecza jest więcej. Jeżeli zresztą być dokładnym, to jest tu dopiero początek XII wieku.
Według miejscowych wierzeń Dolinę zamieszkuje 100 tysięcy bogów i bóstw. Od wielkich, jak Sziwa i cały areopag hinduistyczny, do bóstw jednej wioski, wzgórza, domu, a nawet wielkich kamieni.
Różnobarwny tłum pielgrzymów wypełnia schody prowadzące do powolnego nurtu rzeczki Bagmati. Jestem w świętym mieście Deopatan, w zespole kultowym Pashupatinath, spełniającym dla hinduistów nepalskich taką samą rolę, jak dla indyjskich Benares nad Gangesem.