Idziemy przez byłą wieś. Mijamy kamienną kapliczkę, do której niedawno ktoś wstawił rzeźbę świętego Mikołaja. Dalej w kępie drzew widać cerkiew. Do połowy lat 80. była w ruinie, teraz, ładnie odnowiona bieleje wśród wysokich drzew.
Wieść o cudzie szybko rozeszła się po okolicy. Na miejsce objawienia przychodzili ludzie, czekali na kolejne. Władze państwowe i kościelne zrazu były sceptyczne, jednak ludzie mówili swoje...
Stąd pojedziemy rowerem na wycieczkę przez wsie, których już nie ma. Pozostały tylko malownicze puste doliny, w których ślady dawnej ludzkiej bytności znaczą krzyże i kapliczki.
Zdynia ciągnie się przez trzy kilometry wzdłuż potoku o tej samej nazwie. Leży tuż przy słowackiej granicy, przed przejściem w Koniecznej. Jest taka, jak wiele łemkowskich wsi w Beskidzie Niskim. Ale właśnie ją Łemkowie wybrali na miejsce swojej dorocznej Watry.
Była wieś, a więc były domy. Miejsca, gdzie stały wyznaczają zarysy ich fundamentów, wiekowe czereśnie, kamienne krzyże i kapliczki. Ślad po cerkwi poznamy po starych drzewach. Cmentarz… Kilkanaście krzyży blisko siebie i skromna tablica, że to tu.
Po katastrofie na skraju Banicy miejscowi pochowali załogę w miejscu, gdzie spadł samolot. Niemcy nie zgodzili się na pogrzebanie ciał na wiejskim cmentarzu. Po wojnie jednak tam przeniesiono szczątki lotników.
Niektóre głazy mają całkiem słuszne rozmiary, a pod szczytem znajduje się kilka wychodni piaskowca (zwanego magurskim). Strome skały mierzą nawet po 20 m wysokości. To jedyne takie miejsce w Beskidzie Niskim.
Ośrodek narciarski na Magurze Małastowskiej znajduje się w Beskidzie Niskim, na południe od Gorlic, przy drodze w stronę przejścia granicznego w Koniecznej. Dojazd ze wsi Małastów. To najdłuższy i najciekawszy stok na wschód od Jaworzyny Krynickiej.
Wyznaczony w terenie szlak narciarski jest pętelką o długości 2,5 km. Zaczyna się przy górnej stacji kolejki krzesełkowej. Prowadzi obok znajdującego się tuż pod szczytem cmentarza z I wojny światowej.
Stację narciarską obsługuje wyciąg talerzykowy o długości 650 metrów. Najwięcej jest tu mamuś i tatusiów a nawet babć i dziadków pokazujących młodym tajniki sztuki narciarskiej. Sympatyczna, rodzinna atmosfera.
