Nie codziennie na jednej pozastołecznej trasie można zobaczyć prace światowej sławy współczesnych mistrzów. Dwie wystawy dzieli 17 km, czyli 20 min. jazdy samochodem.
Rzeźba przedstawiająca parę prezydencką stoi u zbiegu ulic Żeromskiego (to paradny radomski deptak) i Traugutta, na skwerku nieopodal klasztoru bernardynów. Ma około 2,5 metra wysokości. Ustawiono ją na niewielkim postumencie.
Budynek stacji Pionki z pewnością zasługuje na uwagę. Zbudowano go w stylu dworkowym w 1925 roku. Jego architektura podkreślała polskość kolei żelaznych. Stacja ma bardzo ładną bryłę, z neobarokową fasadą.
Źródła zasilające rzeczkę Zagożdżonkę (co za nazwa!) zawdzięczają ją królowi Władysławowi Jagielle, który w nich zaspokajał pragnienie podczas licznych podróży i polowań w Puszczy Kozienickiej.
To doskonale, że podupadły pałac odremontowano i jest on wykorzystywany na cele hotelowe. Ale robienie z tego, a takie można odnieść wrażenie, jakiegoś szczególnie cennego zabytku historycznego, uważam za przesadę.
Jest to ostatni tego rodzaju piec w Europie, przy czym z ciekawą historią. Wytopy trwały w nim od momentu uruchomienia aż do zablokowania go w 1940 roku przez „polskich sabotażystów” w drodze wystudzenia z pełnym wsadem.
Miasto powstało na szlaku z północy, od Gdańska do Krakowa, z czego czerpało korzyści do XVII w. Dziś również przecina je wielki szlak drogi krajowej nr 9, ale zalety tego położenia są dość wątpliwe. Przez małe, spokojne miasteczko przejeżdża nieprzerwany strumień tirów.
Za pierwszym razem była to sobota, dzień ślubów, pogoda ładna. Na dziedzińcu ruch był duży, bo zjechali się tu właściciele zabytkowych samochodów. Gdy byłam tam po raz drugi, a była to Niedziela Palmowa, pogoda brzydka – nie działo się nic.
A gdzie palmy radomskie? Znajduję jedną taką pękatą, z liśćmi tataraku. – Jaki nietypowy kształt – zagaduję sprzedawcę. – A, ciągle trzeba coś nowego wymyślać, żeby ludzie kupili – odpowiada zmęczonym głosem. Może tak się rodzi tradycja?
Po garncarzach z Iłży pozostał jeden garncarski piec. Stoi na skraju prywatnej posesji, ale jest udostępniony do zwiedzania. Konstrukcja jest ogromna, sięga prawie dachu stojącego obok domu jednorodzinnego.