Do Madonny przyjeżdża się by – oprócz, a może zamiast nart – poopalać się pod legendarnym schroniskiem Graffer. Ale na prawdziwe narty jeździ się do Folgaridy i Marillevy...
Owianą legendą rundę można wykonać w dwóch kierunkach – zgodnym z ruchem wskazówek zegara, oznakowanym na pomarańczowo, i przeciwnym – o oznaczeniach zielonych. Łatwiejszy jest wariant zielony, wersja pomarańczowa to więcej atrakcyjnych zjazdów.
Ośrodek ma łącznie 44 km tras, nie jest więc rozległy. Dzięki temu można szybciej poznać nartostrady i nauczyć się wybierać najlepsze zjazdy stosownie do pory i pogody. Cały teren można swobodnie przejechać w ciągu jednego dnia.
Na groźnie wyglądający z dołu szczyt Porta Vescovo (2478 m n.p.m.) dostaniemy się nowoczesną kolejką linową. Panoramiczna, dwupoziomowa restauracja na grani nęci zapachem smakołyków. Gdy wieje, miło jest rozgrzać się w niej przed zjazdem.
O ile w sąsiedniej Marillevie, z którą ośrodek jest połączony systemem wyciągów, na stokach dominują Polacy i Węgrzy, tu niepodzielnie panują Włosi. Inni zaglądają na jeden dzień wpisany w karnet Val di Sole.
Centralnym punktem Alta Austeria jest położona w dolinie na wysokości 1340 m miejscowość zwana z włoska Sesto, z niemiecka - Sexten. Otaczają ją sięgające trzech tysięcy metrów skalne szczyty, które tworzą skalny zegar.
To dobra propozycja dla początkujących narciarzy i snowboardzistów, albo na kryzys dnia trzeciego. Kilka zjazdów, ot tak, by nogi się nie zastały, a potem spacer po pełnym uroku miasteczku nad rzeką Drawą.
Prawie pionowe ściany zakończone poszarpaną granią zamykają wypłaszczenie, na którym ulokowało się centrum tego skupiska tras narciarskich. W promieniach zachodzącego słońca, zgodnie z nazwą, stają się czerwone.
W pobliżu górnej stacji kolejki jest gwarnie, bo docierają tu w swoim czasie wszyscy, którzy na dziś wybrali stoki z widokiem na skalny zegar. W sumie jest tu 20 kilometrów tras z długimi, prawie pięciokilometrowymi zjazdami.
Kilka lat temu niewielki ośrodek połączyła z przełęczą Passo Tonale kolej gondolowa Do tego czasu, głównie za sprawą skomplikowanego dojazdu i trudnych tras, ośrodek był uznawany za ten dla koneserów.