Spacerując wokół rynku oglądam kolorowe, niedawno odrestaurowane kamieniczki. Idę pod pręgierz, potem obchodzę ratusz. To tu to tam zatrzymuje się na chwilę. Ślicznie. Ale dla przybysza z Mazowsza trochę obco. Jak za granicą…
Budowlę przypominającą kształtem neogotyckie zamczysko zaprojektował Wilhelm Grapow, królewski architekt Kolei Górnośląskich. Długi na 200 metrów hol dworcowy był wtedy największym w Europie, a i dziś robi ogromne wrażenie.
Chociaż góra wznosi się tylko 718 m ponad poziom morza, to żeby stanąć na jej szczycie, trzeba pokonać aż 500 metrów różnicy poziomów. Ponoć górę usypały anioły, żeby zamknąć diabłom wejście do piekła.
W XIX wieku tutejsze cieplice przeżyły największy boom. A sto za sprawą króla pruskiego, Fryderyka Wielkiego, któremu ponoć tak posłużyła kuracja w lądeckich wodach, że nakazał poddanym leczyć się właśnie tu.