East Side Gallery nazywana jest największą na świecie galerią na świeżym powietrzu. Jest ważnym punktem na turystycznej mapie Berlina, opisanym w każdym chyba przewodniku. Odwiedza ja ponoć półtora miliona turystów rocznie.
Wieża była jedną z ważniejszych w okolicy, znajdowało się w niej centrum dowodzenia odcinka – odbierano tu sygnały z sąsiednich wież (trudno to dziś sobie wyobrazić, bo teren wokół zabudowano) oraz z instalacji elektrycznych nad kanałem.
Takich wież było wzdłuż muru 200. Nosiły symbol BT-6, a budowano je do 1966 roku. Oddalone były od siebie o 250-300 metrów, dzieliła je zatem odległość, którą łatwo było ogarnąć kałasznikowem. Strażnica określana była mianem panoramicznej.
Wzdłuż linii przebiegu Muru Berlińskiego, przez centrum miasta, na długości 16 kilometrów ustawiono 8 tysięcy baloników, świecących nocą. Wzdłuż tej linii przez trzy dni i noce wędrowali ludzie – berlińczycy, goście i turyści.
Dla mnie najwspanialszy był nastrój. Przestrzeń pusta, a nie surowa. Dekoracja wnętrza inspirowana sztuką bizantyjską i prawosławną. Światło sączące się zewsząd, ale nie ostre. Cała budowla jakby schodząca do podziemia, a lekka i prześwietlona.
Wystarczy znaleźć się na Placu Poczdamskim, aby z niekłamanym uznaniem zachwycić się nowoczesną architekturą miasta. Podziemny Dworzec Poczdamski,obok zdaje się „fruwać” oszklony dach, w którym szkło utrzymują metalowe liny i drągi.
Po ustawieniu Muru Berlińskiego po stronie zachodniej bramy znalazła się ona w pasie granicznym i była niedostępna zarówno z zachodu jak i ze wschodu. Na placu 18 Marca zauważyć można ślad z kostki brukowej znaczący przebieg muru.