Nie trzeba też szukać specjalnie ustronnych miejsc do połowu. Balaton to prawdziwy raj dla wędkarzy. Ryb tu w bród i to najrozmaitszych gatunków. Przeczytajcie nasz przewodnik o balatońskich rybach.
Teraz krynica wyschła, kurort popadł w zapomnienie, jedynie dawny park i uzdrowiskowy internat, dziś powiedzielibyśmy hotel, wykorzystywane są zgodnie z przeznaczeniem – działa tu wojewódzkie centrum rehabilitacji.
Do plaży było kilkaset metrów, ale brzeg morski wyglądał jak marzenie. Spora zatoczka w kształcie półksiężyca, z jednej strony ograniczona niewysokim regularnym klifem, z drugiej poszarpanymi skałami. Kilka parasoli, sporo ludzi.
Jeśli w bezchmurny upalny dzień kelner prosi nas, byśmy koniecznie przesiedli się z ogródka do wnętrza restauracji, nie oznacza to, że oszalał, tylko wie, że za chwilę na naszą głowę lecieć będzie grad wielkości kurzych jaj.
Drzewka są niewiele od nas wyższe. Jeziorko obok nie nosi żadnych oznak obecności człowieka. Krystalicznie czysta woda, na brzegu zwalony pień. Miękki wysoki mech sprawia wrażenie, jakby nie rósł na stałym podłożu. Nie mam pewności jak to działa.
Na moście nad cieśniną Saltstraumen stajemy w samą porę. Mamy szczęście: księżyc dzisiejszej nocy był w pełni, Maelstrom jest efektowny. Woda z prędkością 20 węzłów przeciska się przez zwężenie fiordu.