Aż trudno uwierzyć, że obchodzący niedawno tysiąclecie istnienia klasztor, w którym przechowywane są relikwie drzewa Krzyża Świętego, nadał nazwę górom, w których się znajduje zaledwie sto lat temu...
Wiadomo: za prom trzeba zapłacić. Wyciągamy portfel, szykujemy drobne – przeprawa ma zaledwie kilkaset metrów, trwa kilkanaście minut. Ale okazuje się, że musimy sięgnąć głębiej. Za samochód płacimy 45 litów – 54 złote.
Centralnym punktem Alta Austeria jest położona w dolinie na wysokości 1340 m miejscowość zwana z włoska Sesto, z niemiecka - Sexten. Otaczają ją sięgające trzech tysięcy metrów skalne szczyty, które tworzą skalny zegar.
Po dawnym handlowym centrum stolicy, gdzie można było załatwić każdy interes, pozostało tylko wspomnienie. Wieje nudą. Chociaż... Ci dwaj panowie w kącie przeliczający plik banknotów... Odwracają się do mnie plecami.
Że woda zimna? Że na polach biwakowych śmieci? Że obsługa nie zawsze przyjazna? Że straszą niedokończone inwestycje, które przerwał upadek dawnego porządku? Trudno, nie wszystko na raz. Góry są piękne już teraz.
Do białych skał można się przyzwyczaić, ale ogromna połać śniegu (słońce nawet na tej wysokości przygrzewa mocno) robi wrażenie. Na jej skraj zeszło dwoje ludzi. Wyglądają jak dwa małe punkty na szaroburym tle.